Być może chorobę trzeba będzie teraz planować. Zasiłek chorobowy będzie się bowiem należał najwyżej raz na trzy miesiące. Tymczasem Komisja Europejska pisze o nowym zjawisku: prezenteizmie, czyli obecności w pracy mimo choroby. Koszty prezenteizmu przewyższają często koszty zasiłku.


Prezenteizm to zarażanie współpracowników, praca mniej wydajna w efekcie więcej szkody niż pożytku.
Obecnie zasiłek chorobowy – 80 proc. płacy brutto – otrzymujemy po przepracowaniu minimum 30 dni u danego pracodawcy, wolno też się nam przeziębić dwa razy w ciągu miesiąca.
Po proponowanych przez rząd PiS zmianach płatne zwolnienie będzie przysługiwać dopiero po 90 dniach nieprzerwanej pracy u pracodawcy. Co później? Rząd zakłada, że zbyt częste chorowanie jest zawsze nieuczciwe i wskazuje na próbę wyłudzenia zwolnienia. Dlatego zasiłek otrzymamy tylko wtedy, jeśli od poprzedniego L4 (ZLA) minęły co najmniej 90 dni. Jeśli zachorujemy za wcześnie, staniemy przed wyborem: praca mimo choroby lub chorowanie w domu – i niższa pensja.
Więcej w Gazecie Wyborczej