Agencja Rezerw Materiałowych to rządowa instytucja, o której co do zasady nie powinno się wiedzieć za dużo. Agencja kupuje i magazynuje materiały strategiczne „na wszelki wypadek” (np. benzyna, agregaty, żywność czy materiały medyczne). Stan zapasów i ceny ich zakupu są poufne.
Materiałem strategicznym okazał się też… węgiel. Agencja kupiła go po raz pierwszy w grudniu 2015 r. za ok. 300 mln zł ratując wtedy kopalnie z finansowej zapaści. Po kilku miesiącach jednak zapaść inwestycyjna w kopalniach wywołała braki na polskim rynku, wzrosły też światowe ceny węgla i Agencja mogła zakupiony surowiec odsprzedać z zyskiem. O sprawie piszą m.in. gazeta.pl i tok.fm

W 2018 r. sytuacja górnictwa znowu się raptownie pogorszyła, rosły zwały węgla, na których kupno nie było chętnych. Agencja pospieszyła z pomocą – w 2018 r. dwukrotnie ogłaszała chęć zakupu węgla, oczywiście wyłącznie wydobytego w Polsce. Znowu robiła to w październiku 2019, co zbiegło się z ogłoszeniem przez Adama Gawędę powstania Centralnego Magazynu Węgla w Ostrowie Wlkp.
W magazynie (należącym do Węglokoksu) zgromadzono 300 tys. ton węgla wartego ok. 90 mln zł. Wszystko wskazuje na to, że za węgiel i jego składowanie płaciła właśnie ARM.

Ostatni raz Agencja kupiła węgiel (przynajmniej ogłosiła taki zamiar) w połowie lutego 2020 r. Przy czym obniżono wówczas parametry jakościowe – wcześniej węgiel musiał mieć minimalną kaloryczność 20 GJ/t, w lutym 2020 r. już tylko 17 GJ/t, co sugeruje, że chciano uratować konkretną kopalnię, która wydobywa surowiec praktycznie bezwartościowy w dzisiejszych warunkach rynkowych.

Tymczasem już na początku marca okazało się, że Agencja Rezerw Materiałowych musi pilnie kupić materiały medyczne potrzebne do walki z koronawirusem. Dwukrotnie wezwano posłów z komisji finansów publicznych aby zgodzili się na zwiększenie dotacji budżetowej do agencji – pierwszy raz 4.03 ARM dostał zastrzyk 100 mln zł, a potem jeszcze 11.03 kolejne 250 mln zł.

Czy Agencja kupowała węgiel, zamiast materiałów medycznych? Czy kupowanie węgla jest topieniem pieniędzy podatników? Wreszcie czy ten zwał węgla, który leży pod Ostrowem to te brakujące dziś fartuchy, rękawice, maski i repsiratory?