Nie będzie w Ostrowie największego w historii miasta programu wymiany źródeł ciepła i energii na fotowoltaikę i inne ekologiczne źródła. Miejscy urzędnicy pokazowo zniszczyli szanse niemal 600 osób na 80% dofinansowanie. Z powodu źle wypełnionego wniosku Ostrów Wielkopolski został wyłączony z programu ze względów formalnych. Posadą zapłacił za to wiceprezydent Szczurek, ale zdaniem opozycji, nie tylko on ponosi winę za tę kompromitację – czytamy w „Gazecie Ostrowskiej”.

Szczurek

Foto: Jakub Szczurek nie jest już wiceprezydentem Ostrowa Wielkopolskiego

W lipcu 2017r. Gmina Miasto Ostrów Wielkopolski przystąpiła do projektu unijnego realizowanego przy współfinansowaniu ze środków z Unii Europejskiej polegającego na dofinansowaniu budowy instalacji Odnawialnych Źródeł Energii (OZE) w budynkach mieszkalnych na terenie miasta. Można było wymienić piece na te z paliwem z peletu, zmodernizować węzeł cieplny w domu, ale największym zainteresowaniem cieszyła się możliwość zamontowania tzw. fotowoltaniki – czyli paneli słonecznych produkujących energię elektryczną. Ostrowian zachęcano możliwością produkowania praktycznie darmowego prądu z olbrzymim, bo sięgającym ok. 80 %, dofinansowaniem.

Przykładowo, za wartą około 20 tys. zł netto instalację ostrowianie biorący udział w programie mieli zapłacić jedynie ok. 3 tys. zł plus VAT. Okazja była duża, więc nic dziwnego, że programem zainteresowały się tłumy mieszkańców miasta. Widać ich było na spotkaniu informacyjnym, gdy synagoga wprost pękała w szwach, nie mogąc pomieścić wszystkich zainteresowanych.

Problemy z ankietami

Od początku jednak wszystko szło „pod górkę”. Pierwsze problemy pojawiły się bowiem już na etapie wypełniania ankiet do programu. Podczas gdy w innych miastach zainteresowani bez problemu ściągali i wypełniali komplet dokumentów, w Ostrowie trzeba to było robić „na raty”. W środku lata okazało się, że należy natychmiast dostarczać dodatkowe dokumenty – choć można było spokojnie te kłopoty pominąć, lepiej organizując wypełnianie i zbieranie ankiet.

Ale to nie wszystko. Do wykonania audytu – czyli przeglądu na miejscu faktycznych możliwości kwalifikacji do programu miasto zatrudniło firmę zewnętrzną. W domach ostrowian pojawili się pracownicy firmy, którzy oglądali dachy i oceniali, ile na nich zmieści się fotowaltaiki. Ostrowianie musieli za to zapłacić po 120 zł.

A miało być tak pięknie…

Wypełnione ankiety trafiły z powrotem do miasta, bo to ostrowski samorząd odpowiadał za złożenie wniosku w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Wielkopolskiego na lata 2014-2020, Oś priorytetowa 3 Energia, Działanie 3.1 Wytwarzanie i dystrybucja energii z ciepła źródeł odnawialnych. Złożone wnioski podlegały najpierw ocenie formalnej. Od początku było bowiem wiadome, że nie wszystkie samorządy, które złożyły wnioski, dostaną dofinansowanie.

Jeszcze w grudniu było wiadome, że są duże kłopoty z ostrowskim wnioskiem. Gdy na początku roku oficjalnie zapytaliśmy o dalsze losy ostrowskiego wniosku, służby prasowe marszałka nie chciały udzielić nam konkretnej odpowiedzi, zasłaniając się trwającym postępowaniem.

Ekologiczna bomba z opóźnionym zapłonem wybuchła dopiero kilka dni temu, kiedy okazało się, że ostrowski wniosek nie przeszedł oceny formalnej. Z pisma przesłanego przez UMWW 7 lutego 2018 roku wynika, że ww. wniosek przesłany do oceny w formie elektronicznej nie zawierał pełnej, wymaganej przez Urząd Marszałkowski dokumentacji.

Oznaczało to – ni mniej, ni więcej – tylko koniec szans niemal 600 osób na wysokie dofinansowanie wymiany źródeł ciepła i energii. Inaczej mówiąc, przeszło nam koło nosa ok. 10 mln dofinansowania na wymianę źródeł energii. Dla porównania, w tym roku miasto z własnego budżetu przeznaczyło na podobny (choć nie do końca) cel tylko i aż 900 tys. zł.

Poleciały głowy

W Urzędzie Miejskim koordynatorem działań w tej sprawie był Wydział Gospodarki Komunalnej kierowany przez doświadczonego i cieszącego się dobrą opinią Włodzimierza Szymanowskiego. Nadzór nad realizacją sprawował pierwszy zastępca prezydenta miasta, Jakub Szczurek.

– Od swoich współpracowników oczekuję pełnego zaangażowania, a przede wszystkim odpowiedzialności za powierzone zadania. (…) Dlatego podjęłam w tej sprawie następujące decyzje: wiceprezydent Jakub Szczurek został odwołany z zajmowanego stanowiska, natomiast naczelnik Wydziału Spraw Komunalnych otrzymał naganę – poinformowała prezydent Beata Klimek.

Zabrakło słowa „przepraszam”

Zdaniem opozycji, odpowiedzialność za zaistniałą sytuacje powinien ponieść nie tylko wiceprezydent Szczurek, ale także prezydent Beata Klimek, odpowiadająca za sprawną pracę magistratu i politykę kadrową Urzędu Miejskiego.

Szef największego opozycyjnego wobec prezydent Klimek klubu radnych, Andrzej Kornaszewski, podkreśla, że w tej sprawie nie ma nawet cienia polityki, a jest za to mnóstwo urzędniczej nieudolności.

– To efekt od wielu miesięcy źle prowadzonej polityki kadrowej magistratu, gdzie zwalnia się fachowców, by zatrudnić „znajomych królika” – twierdzi radny.

Kornaszewski zwraca uwagę na dwa istotne aspekty tej sytuacji.

– W oświadczeniu pani prezydent nie znalazłem nic o roli firmy zewnętrznej. Chciałbym wiedzieć, czy ponosi ona jakąś odpowiedzialność za źle złożony wniosek, czy nie. Przede wszystkim jednak nie słyszałem nic o zwrocie niemal 70 tys. zł około 600 zainteresowanym mieszkańcom, którzy zapłacili za audyt w ich domach. Ba, nie słyszałem ze strony prezydent Klimek skierowanego do nich słowa „przepraszam” , które moim zdaniem im się należy – uważa Kornaszewski.

Odwołanie Szczurka to już druga zmiana w tej kadencji na stanowisku wiceprezydenta ds. gospodarczych. Wcześniej, po zaledwie ok. roku pracy, odszedł Ziemowit Borowczak. Oficjalnie, z powodów rodzinnych, nieoficjalnie z powodu odmiennych z prezydent Klimek wizji zarządzania miastem. Podobny scenariusz powtórzył się też niedawno w przypadku Marka Kolasińskiego, prezesa CRK – następcy Holdikomu, który również zrezygnował z pracy w Ostrowie.

Więcej o programie i ankietach – tutaj

2018-02-16 ok24.tv za gazetaostrowska.pl