W pociągu Gwarek na dworcu w Pleszewie zmarł pasażer. Sam pociąg przyjechał do Słupska z blisko dziesięciogodzinnym opóźnieniem. W samym Pleszewie stał trzy godziny.
Pociąg TLK „Gwarek” jechał w sobotę z Katowic do Słupska, dotarł na miejsce dziewięć godzin po czasie. Najpierw zmarł starszy pasażer, dlatego pociąg stał na stacji w Pleszewie 3 godz. Potem – z powodu awarii sieci trakcyjnej – pociąg stał w Rogoźnie, a pasażerowie mdleli w upale.
Nie było możliwości kupna napojów, nikt nie pomyślał o wodzie dla pasażerów czy o posiłku. Pasażerowie mdleli z przegrzania, a jeden z nich (75-latek) zmarł.
To nie był jednak koniec koszmaru. Pociąg, wskutek awarii trakcji, stanął na dworcu w Rogoźnie. Tu również pojawiły się karetki, bo pasażerowie mdleli z gorąca i odwodnienia.