Fundacja Beaty Klimek dostała dotację od ostrowskiego magistratu. A kto jest prezydentem miasta? Tak – prezydentem jest również Beata Klimek! Czy to znaczy, że przyznała sobie samej dotację? Formalnie umowę z Fundacją podpisała zastępca prezydenta, a prezydent Klimek tłumaczy, że nie jest już jej prezesem. Niestety, wątpliwości w tej sprawie znacznie więcej, a wygląda na to, że takie przypadki w Polsce wciąż nie są odosobnione – czytamy w artykule na stronie fakt24.pl.
Ostrów Wielkopolski to średniej wielkości miasto powiatowe w południowej Wielkopolsce. W 2012 r. radna miejska Beata Klimek założyła fundację „Przyjazny Ostrów Fundacja Beaty Klimek” (z funduszem założycielskim w wysokości…500 zł).
W 2013 Fundacja rozpoczęła współpracę z Martą Libudzic, która prowadzi działalność gospodarczą (firma Martafit.pl), zajmującą się organizacją zajęć i imprez z szeroko rozumianego ruchu fizycznego, m. in. choreoterapią (leczeniem przez taniec). Współpraca polegała na organizowaniu przez Fundację zajęć ruchowym dla osób starszych, prowadzonych właśnie Marta Libudzic.
W ostatnich wyborach samorządowych radna Klimek została wybrana na prezydenta Ostrowa. Przestała być również prezesem zarządu Fundacji, i trudno się dziwić, że na to stanowisko powołana została właśnie…Marta Libudzic.
Jak i w latach ubiegłych Fundacja wystąpiła o dotację do Urzędu Miejskiego w Ostrowie Wlkp. i – tu nie ma niespodzianki – oczywiście dotację tą dostała. W styczniu br. UM zawarł umowę z Fundacją na 17 tys. zł.
Warto zwrócić uwagę na skład komisji, która opiniowała ofertę Fundacji i zadecydowała o jej przyjęciu, a w jej skład wchodzili urzędnicy miejscy, m. in.: zastępca prezydenta Ewa Matecka, naczelnik Wydziału Spraw Społecznych, kierowniczki referatów: Rozwiązywania Problemów Uzależnień i Zdrowia i Rodziny, a także pełnomocnik prezydenta miasta ds. organizacji pozarządowych, a więc…podwładni prezydent Klimek. Ostatecznie umowę z Fundacją imienia swojej szefowej podpisała Ewa Matecka – zastępca prezydenta miasta.
„Projekty zostały ocenione pozytywnie w latach poprzednich i tak samo urzędnicy ocenili je w roku 2016. Wobec powyższego nie ma podstaw do czynienia urzędnikom zarzutów o braku bezstronności” – uważa Klimek.
Poprosiliśmy o ocenę tej sprawy Grzegorza Makowskiego, eksperta z Fundacji im. Stefana Batorego i jego ocena jest jednoznaczna: „Urzędnicy miejscy zajmowali się projektem Fundacji swojej szefowej, a więc są wątpliwości odnośnie do bezstronności ich działania. Reguluje to art. 24 kodeksu postępowania administracyjnego, który mówi o wyłączeniu urzędnika bądź organu z postępowania”.
Klimek odrzuca zarzut złamania przepisów KPA. Grzegorz Makowski z Fundacji Batorego zaś dodaje: „Mamy więc następująca sytuację: urząd miasta, którym kieruje i za którego działalność pełną odpowiedzialność ponosi pani prezydent Beata Klimek przyznaje dotację fundacji jej imienia, nad którą, zgodnie ze statutem pani prezydent Klimek sprawuje całkowitą kontrolę. Dodatkowo dotacja trafia do tejże fundacji, której prezes, pani Marta Libudzic, również występuje w podwójnej roli: z jednej strony jest prezesem zarządu fundacji, a z drugiej strony jest przedsiębiorcą, który z fundacją współpracuje. To ewidentna sytuacja konfliktu interesów i to na dwóch poziomach”.
„W grudniu 2014 roku zrezygnowałam z funkcji prezesa Zarządu, przekazałam odpowiedzialność za majątek i działanie fundacji nowemu Zarządowi, w związku z czym mój aktywny udział w działalności fundacji został zakończony i przekazany Zarządowi – odpiera zarzuty prezydent Klimek. Nie kontroluję działalności fundacji, jestem jedynie fundatorem-założycielem. Zgodnie ze statutem funkcje kontrolne w fundacji prowadzi Rada Fundacji, której nie jestem członkiem. Nadmieniam, że nie ma prawnej możliwości wystąpienia fundatora-założyciela z Fundacji, za wyjątkiem jej likwidacji, co ze względu na działania Fundacji byłoby niewskazane”. Jednak to, że formalnie Beaty Klimek nie ma już w zarządzie wcale nie oznacza, że przestała ona kontrolować swoją Fundację – zauważa Grzegorz Makowski: „Zapoznałem się ze statutem fundacji umieszczonym na jej stronach i wynika z niego że pełnię władzy ma fundator, którym jest pani Beata Klimek. To fundator powołuje i odwołuje zarząd, sam może w nim zasiadać, może zmieniać statut, itp. W praktyce więc, Beata Klimek jako fundator decyduje o wszystkim. Nawet jeśli w tym momencie nie figuruje w KRS jako członek zarządu”.
Co ciekawe, w myśl podpisanej umowy, w sumie na 17 tys. zł, 12 tys. zostało przeznaczone na projekt „realizacja zadania publicznego pn. „Praktyczne wykorzystanie artystycznych walorów tańca w procesie rehabilitacji i usprawniania osób starszych, chorych i niepełnosprawnych”. Tak się jednak składa, zapewne przypadkowo, że (jak już powiedzieliśmy wyżej) idealnie pokrywa się to z tym, czym m. in. zajmuje się firma prezesa Fundacji – Marty Libudzic.
Nie odpowiedziała ona na nasze pytania, a chcieliśmy wiedzieć m. in. jakie dochody osiągnęła z tytułu współpracy z fundacją, czy nie widzi tu ewidentnego konfliktu interesów oraz czy nie ma sobie nic do zarzucenia w tej sytuacji. A sytuacja była o tyle kuriozalna, że pytaliśmy ją zarówno jako prezesa fundacji jak i przedsiębiorcę, świadczącego dla tej fundacji swoje usługi. Również prezydent Klimek po odpowiedz na pytanie, ile firma Marty Libudzic zarobiła na współpracy z Fundacją, kiedy prezesem była Beata Klimek, odsyła nas do obecnego zarządu fundacji, którym kieruje Marta Libudzic.
Dostaliśmy za to oświadczenie, podpisane przez zarząd Fundacji oraz Martę Libudzic jako jej prezesa: „Pani Beata Klimek od 8 grudnia 2014 roku nie pełni jakiejkolwiek funkcji w Zarządzie ustanowionej przez nią Fundacji, ani też nie jest członkiem Rady Fundacji. Całkowicie bezpodstawne są więc insynuacje, że nieetyczne i niezgodne z prawem miało być przyznanie dotacji w wysokości 5 i 12 tys. zł na zgłoszone przez naszą Fundację zadania do konkursu ofert (…) Należy zauważyć, że kierowana przez nas Fundacja pozyskała na ww. cele dotacje z budżetu miasta zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami prawa. (…) Trudno byłoby zatem oczekiwać, aby przerywać tę prospołeczną działalność, tylko dlatego, że dotychczasowa prezes fundacji zrezygnowała z pełnionej funkcji z powodu objęcia urzędu prezydenta miasta. Na ww. przedsięwzięcia w ciągu minionych 4 lat, Fundacja z powodzeniem aplikowała o dotacje z budżetu miasta, powiatu i województwa na tych samych zasadach, jak ma to miejsce obecnie. (…) W związku z tym pragniemy stanowczo podkreślić, że nasza Fundacja mająca w swej nazwie imię i nazwisko naszej założycielki – pani Beaty Klimek, będącej pierwszą w historii samorządu miasta Ostrowa Wielkopolskiego kobietą, pełniącą urząd prezydenta miasta, nie zamierzamy rezygnować z pierwotnej nazwy Fundacji.”
Prezydent Klimek również uważa, że wszystko jest w porządku: „W opisanej sytuacji absolutnie nie doszło do złamania ustawy o samorządzie gminnym. Fundacja nie prowadzi działalności gospodarczej, nie zarabia, wszystkie projekty prowadzone są non-profit. Fundacja poddawana jest kontroli w zakresie wydatkowania środków publicznych, składa sprawozdania do Urzędu Skarbowego, do właściwego ministra oraz do jednostek, z których otrzymuje dotacje i granty. Rozliczenia finansowe były zawsze składane terminowo, weryfikowane i nigdy nie budziły żadnych wątpliwości.”
Inaczej ocenia to Grzegorz Makowski z Fundacji Batorego: „Mamy tu do czynienia z ewidentnym konfliktem interesów, a niewykluczone, że również ze złamaniem prawa. Poza kwestią bezstronności urzędników, mogło dojść również do złamania przepisu „Ustawy o samorządzie gminnym”, a konkretnie art. 28. Stanowi on, że członków zarządów gmin obowiązuje ten sam zakaz co radnych, mianowicie, podejmowania dodatkowych zajęć mogących podważyć zaufanie wyborców do wykonywania ich mandatu. W mojej opinii mamy tu do czynienia z taką sytuacją, ponieważ pani prezydent pozostaje jednocześnie fundatorem fundacji własnego imienia, de facto dalej ją kontroluje i przyznaje jej jako organ dotacje. Ale nawet jeśli od strony prawnej przepisy nie zostały złamane, cały czas pozostaje kwestia ewidentnego konfliktu interesów i to w podwójnym wymiarze: między instytucją publiczną udzielającą dotacji a jej beneficjentem, a oba podmioty kontroluje pani Beata Klimek, oraz prezesem Fundacji o firmą, która zarabia na współpracy z nią, a w tym wypadku obie te funkcje łączy pani Marta Libudzic. Uważam, że żeby wszystko było w porządku pani prezydent Klimek w momencie objęcia urzędu, powinna podjąć decyzją o likwidacji fundacji lub zmienić jej statut tak, żeby nie pozostawała ona pod jej wyłączną kontrolą”.
Prezydent Beata Klimek kończyć działalności Fundacji jednak nie zamierza: „Nie zostały przez fundację osiągnięte cele, dla których została ustanowiona, co byłoby przesłanką do jej likwidacji” – mówi. Tyle, że te cele, zapisane w statucie, są dość ogólnikowe: „Celem Fundacji jest wspieranie wszechstronnego rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w sferze przedsiębiorczości, edukacji, kultury, kultury fizycznej, ochrony zdrowia, pomocy społecznej, przeciwdziałanie uzależnieniom”, na czym więc konkretnie miałoby polegać osiągniecie celu, czyli „wspieranie” trudno powiedzieć. Łatwo za to przewidzieć, że tak sformułowanego celu nie da się osiągnąć…nigdy.
„Niestety, podobne sytuacje się w Polsce zdarzają częściej i nie jest to sprawa jednostkowa. Często ma to miejsce w mniejszych miejscowościach, gdzie wszyscy ludzie się po prostu znają. Naturalnie wymiana na różnych stanowiskach przebiega w mniejszym gronie osób. Różne środowiska, biznesowe, pozarządowe, urzędowe, itp. często się wzajemnie przenikają. Nie musi to być automatycznie kumoterstwo czy nepotyzm. Aktywni, zdolni ludzie po prostu realizują się w różnych miejscach. Ale pokusa nadużyć jest niewątpliwie duża i bywa, że przyzwoitość i inne wewnętrzne hamulce zawodzą” – podsumowuje Grzegorz Makowski z Fundacji Batorego.
2016-05-04 ok24.tv za fakt24.pl