Zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym postawiła ostrowska prokuratura kierowcy karetki pogotowia ratunkowego, która uczestniczyła w tragicznym wypadku na ulicy Staroprzygodzkiej w dniu 2 grudnia. Kluczowe znaczenie dla całej sprawy może mieć fakt ustalenia, czy karetka miała włączone obydwa sygnały: świetlny i dźwiękowy, czy tylko jeden z nich.
Ustalenie czy i które sygnały były włączone decyduje, czy uczestnik ruchu drogowego – w tym wypadku karetka – miał w momencie wypadku status pojazdu uprzywilejowanego. W myśl obowiązujących przepisów, ma to miejsce, gdy pojazd wysyła „sygnały świetlne w postaci niebieskich świateł błyskowych i jednocześnie sygnały dźwiękowe o zmiennym tonie” – czyli mówiąc w uproszczeniu sygnały świetlne i dźwiękowe jednocześnie.
Na razie, ponad wszelką wątpliwość można powiedzieć, że karetka w chwili tragicznego wypadku 2 grudnia miała włączoną sygnalizację świetlną. Widać to bowiem na ujawnionych w internecie nagraniach z monitoringu z jednego z pobliskich budynków.
Mimo, że polskie karetki są zaopatrzone w wewnętrzne rejestratory czasu włączenia sygnalizacji alarmowych, nadal nie wiadomo, czy sygnałom świetlnym karetki towarzyszyły sygnały dźwiękowe. Ta sprawa będzie z pewnością dokładnie badana.
Zbyt wczesne zarzuty ?
– Jestem mocno zdziwiony postawieniem zarzutów i to tak poważnych, na tym etapie śledztwa – powiedział gazecie Ostrowskiej obrońca kierowcy karetki Damian Grzeszczyk.
– Moim zdaniem, jest na to zdecydowanie za wcześnie, gdyż nie znamy jeszcze dokładnego przebiegu wypadku i zachowania jego uczestników. Nie rozumiem, jak można stawiać takie zarzuty bez opinii biegłego odnośnie przebiegu wypadku – podkreśla mecenas Grzeszczyk.
Prawnik powołuje się przy tym na inny wypadek z naszego regionu, z udziałem pojazdu uprzywilejowanego. Chodzi o wypadek sprzed kilku lat w rejonie Przygodzic, gdzie postawiono zarzuty biorącemu w nim udział policjantowi – ale dopiero po dwóch opiniach biegłych, którzy dokładnie wypowiedzieli się na temat okoliczności wypadku.
Okoliczności dodatkowe
Mecenas Grzeszczyk zapowiedział złożenie w najbliższym czasie kilku istotnych wniosków dowodowych, które mają rzucić nowe światło w tej sprawie. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, znaczenie dla sprawy może mieć ustalenie, czy jeden z uczestników wypadku rozmawiał w czasie jazdy przez telefon komórkowy oraz czy w momencie wypadku w aucie znajdował się pies.
Oba te czynniki mogły by mieć znaczenie dla przebiegu wypadku. Zarzuty zostały przedstawione na podstawie przesłuchań świadków zdarzenia i automatycznego systemu zapisu, jakim dysponował rozbity ambulans. Jak podkreśla rzecznik prokuratury konieczne będzie powołanie biegłych, którzy pomogą zrekonstruować okoliczności wypadku.
Kierowcy grozi kara do 8 lat więzienia.
WIĘCEJ W ŚRODOWYM WYDANIU PAPIEROWYM GAZETY OSTROWSKIEJ