W sobotę weszły w życie nowe zakazy: udziału w spontanicznych protestach, ale też – z pewnymi wyjątkami – w spotkaniach prywatnych. – Restrykcje są jednoznacznie sprzeczne z konstytucją – ocenia dr hab. Mikołaj Małecki, karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ograniczenia będą obowiązywać od soboty. Wprowadzi je rozporządzenie Rady Ministrów opublikowane w czwartek w dzienniku urzędowym. Rząd zamyka m.in. sklepy budowlane, żłobki, przedszkola czy salony fryzjerskie albo kosmetyczne. Mniej osób będzie mogło przebywać na poczcie czy w kościołach.

„Trudna sytuacja wymaga ograniczenia naszej aktywności – także podczas zbliżających się Świąt Wielkanocnych” – tłumaczyli zmiany w czwartek przedstawiciele rządu. Ich zdaniem, by ograniczyć zasięg epidemii, „konieczne jest ograniczenie mobilności społecznej”.

Co to dokładnie oznacza, dowiedzieliśmy się dopiero z lektury rozporządzenia. Rząd modyfikuje przepisy dotyczące zgromadzeń publicznych, ale także wszelkich „imprez, spotkań albo zebrań niezależnie od ich rodzaju”. Do tej pory zakazane było organizowanie podobnych wydarzeń. Tym razem zabronione będzie – z pewnymi wyjątkami – także branie w nich udziału.

Kolejne „rażące naruszenie prawa”?
W praktyce sobotnie rozporządzenie drastycznie ogranicza już i tak znacznie ograniczone prawo do protestów. Zgodnie z rozporządzeniem do 9 kwietnia zakazane będzie organizowanie lub uczestniczenie w zgromadzeniach spontanicznych, czyli manifestacjach w reakcji na nagłe wydarzenia. Dozwolone pozostaną tzw. zgromadzenia zwykłe, które trzeba zgłaszać gminie, chociaż od ubiegłego roku może w nich uczestniczyć maksymalnie pięć osób.
(wyborcza.pl)