Policjant zeznawał w sądzie przeciw policyjnemu radarowi, co nie spodobało się przełożonym. Dzięki niemu kierowca został uniewinniony, ale on sam może zostać nawet wydalony ze służby. O kłopotach asp. sztab. Romana Kapelańczyka z radarem „Iskra” – „Fakty” TVN.
Wszystko przez mandat, jakim jednego z kierowców ukarali policjanci z Kalisza. Kierowca z pomiarem radaru się nie zgadzał i mandatu nie przyjął. Do sądu z ramienia policji wysłano asp. sztab. Romana Kapelańczyka, który stanął po stronie obywatela.
– Policjanci stali w miejscu do tego nieprzeznaczonym, czyli pod liniami wysokiego napięcia, co dopiero wyszło podczas przewodu sądowego – stwierdził policjant, dodając, że policjanci z drogówki „popełnili błąd i ich pomiar był niewiarygodny”.
Sąd pochwalił postawę policjanta, który potrafił przyznać się do błędu. Tutaj jednak zaczęły się problemy asp. sztab. Kapelańczyka. Jego przełożeni wszczęli postępowanie dyscyplinarne.
– Ten policjant nie może bez wnikliwego zbadania sprawy składać takich oświadczeń w sądzie, nikogo o tym nie informując – powiedział mł. ins. Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Spór o instrukcję obsługi
Kapelańczyk wyjaśnia, że w sądzie dołączył do materiałów jedną stronę instrukcji obsługi radaru „Iskra”. Jest w niej ostrzeżenie przed „obecnością bardzo silnych ponadnormatywnych zakłóceń od sieci elektrycznych”, co – zdaniem policjanta – nakazuje drogówce ustawiać się z radarem z dala od linii energetycznych.
– My nie mamy informacji, żeby takie ponadnormatywne promieniowanie w tym miejscu istniało – przekonuje Borowiak.
Także komendy miejskiej w Kaliszu tłumaczenia Kapelańczyka nie przekonują. Jej wewnętrzne postępowanie – jak powiedział mł. insp. Tomasz Francuszkiewicz – nie wykazało nieprawidłowości w postępowaniu policjantów i orzekło, że prawidłowo zastosowali się oni do instrukcji obsługi „Iskry”.
Asp. sztab. Romanowi Kapelańczykowi grozi nawet wydalenie ze służby. A to wszystko na 3,5 miesiąca przed emeryturą.
2015-08-26 ok24.tv za tvn24.pl