Powinien powstać osobny, leszczyński okręg wyborczy – uznała większość posłów uczestniczących w debacie na temat ordynacji, zorganizowanej przez Instytut Leszczyński. Parlamentarzyści przyznawali jednak, że zmiana będzie bardzo trudna do przeprowadzenia. Prezydent Łukasz Borowiak stwierdził, że można zgłosi obywatelski projekt zmieniający układ okręgów – potrzeba jednak, żeby podpisało się pod nim 100 tysięcy osób.
Debatę na temat sensowności istnienia kalisko-leszczyńskiego okręgu wyborczego zorganizował Instytut Leszczyński. Głównym jej powodem były wyniki ostatnich wyborów parlamentarnych, w których żaden kandydat z Leszna nie zdobył mandatu, pomimo że jest to drugie pod względem wielkości miasto okręgu.
Do udziału w dyskusji zaproszono posłów z okręgu: Jana Dziedziczaka z PiS, Jerzego Kozłowskiego z Kukiz’15 i Adama Szłapkę z Nowoczesnej. Panelistami byli również byli parlamentarzyści: Łukasz Borowiak i Wiesław Szczepański. Na zaproszenie nie odpowiedzieli Andżelika Możdżanowska z PSL i Mariusz Witczak z PO. Do Teatru Miejskiego dotarł zaś również poseł Jan Mosiński z PiS jednak nie był on panelistą, zaś zasiadł na widowni. Uczestnicy debaty zgodzili się co do tego, że mimo ich starań interesy mieszkańców regionu leszczyńskiego są w parlamencie i rządzie reprezentowane dość słabo. Powodów jest wiele – w przypadku posłów Kukiz’15 i Nowoczesnej głównym jest fakt, że są oni jedynymi parlamentarzystami na bardzo rozległy okręg, w przypadku pozostałych parlamentarzystów decyduje najczęściej słaba pozycja w partyjnych strukturach.
Zapytani o najważniejszy problem regionu, który wymaga działania na poziomie stolicy posłowie zgodnie stwierdzili, że jest nim groźba budowy kopalni węgla brunatnego, choć wymieniali także zabiegi o rozwój infrastuktury, zwłaszcza budowę drogi S-5 i modernizację linii kolejowej Poznań-Wrocław. Wreszcie, gdy padło pytanie o potrzebę oddzielena się od Kalisza i utworzenie osobnego, leszczyńskiego okręgu wyborczego większość uczestników debaty opowiedziała się za tym pomysłem. Osobne zdanie zgłosił poseł Jerzy Kozłowski – Kukiz’15 od samego początku konsekwentnie opowiada się bowiem za zmianą całego systemu wyborczego i stworzeniem okręgów jednomandatowych. Sceptyczny wobec podziału był także Jan Mosiński z PiS.
Większym problemem jest jednak wprowadzenie zmian w życie. Po pierwsze okręg musi być co najmniej siedmiomandatowy – oznacza to „urwanie” kilku powiatów z innych okręgów, zwłaszcza pilskiego, który jest jeszcze bardziej rozległy niż kalisko-leszczyński i obejmuje na przykład powiaty nowotomyski, grodziski i wolsztyński. Poseł Adam Szłapka przedstawił też inną propozycję – przyłączenie Leszna do okręgu ze stolicą w Poznaniu. -Leszno ma więcej wspólnego z Poznaniem niż z Kaliszem – mówił. Sprzeciwił się temu poseł Jan Dziedziczak. –Doświadczenie uczy, że Poznań zdominowałby Leszno jeszcze bardziej niż robi to teraz Kalisz – stwierdził.
Obecni i byli parlamentarzyści zgodzili się co do tego, że decydujący ruch należy dziś do partii rządzące, Jednak poseł PiS i wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak zgłosił jeszcze jedno zastrzeżenie. -Obecnie spór polityczny w Polsce jest tak wielki, że jakakolwiek zmiana ordynacji może być obwołana kolejnym zamachem na demokrację – stwierdził – ewentualna zmiana musiałaby być więc wypracowana w drodze bardzo szerokiego kompromisu z opozycją. Jednak – jak przyznali obecni na debacie – w poszczególnych ugrupowaniach nie ma jednomyślności co do obecnej mapy okręgów i wielu politykom podoba się to, co jest.
Pomysł wyjścia z tego pata zgłosił prezydent Leszna Łukasz Borowiak. -Projekt zmiany ustawy może zgłosić 15 posłów, można więc poszukać takiego wsparcia – mówił – jednak można też zgłosić inicjatywę obywatelską. Żeby rozpatrzył ją Sejm, należy zebrać pod nią 100 tysięcy podpisów. -Myślę, że Instytut Leszczyński może napisać projekt nowelizacji, a potem postaramy się znaleźć dla niej poparcie – zapowiedział Borowiak. Adam Kośmider w imieniu fundacji odpowiedział, że tego typu akcja jest możliwa, jednak wymaga rozważenia.