O tym, że tereny na północ od Ostrowa idealnie nadają się na budowę zbiornika wodnego wiedziano już w czasach zaborów. Ale dopiero w latach 70. ubiegłego stulecia projekt taki stał się rzeczywistością. Dziś ośrodek Piaski – Szczygliczka to jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc w naszym mieście i już tylko nieliczni pamiętają czasy, kiedy aż do samego lasu rozciągały się łąki.
Przez wiele lat, zwłaszcza każdego upalnego lata, ostrowianie wzdychali i zastanawiali się, dlaczego ich miasto leży akurat tam, gdzie leży. Nie mieli żadnej możliwości kąpieli w jeziorze czy rzece. Był co prawda Ołobok, ale służył do odprowadzania ścieków z miasta, co dało się wyczuć już z daleka. W pobliżu nie było żadnego większego kompleksu wodnego. Zmotoryzowani mogli od biedy korzystać z Antonina lub Gołuchowa, ale o własnych środkach lokomocji większość mogła wtedy pomarzyć.
Łąki, nieużytki i krowy
Lasy w rejonie Szczygliczki już w XIX wieku były wybierane przez ostrowian na miejsce wypoczynku. Urządzano wypady w rejon restauracji ,,Świtezianka”, która znajdowała się na przedłużeniu obecnej ulicy Strumykowej. W pobliżu był również mały basen, którego zarys jest jeszcze do dziś widoczny w pobliżu restauracji ,,Pod Dębami”. Także i od strony dzisiejszej ulicy Limanowskiego znajdowała się restauracja z miejscami noclegowymi. Na początku lat 70. powstał zamysł, aby w tej okolicy stworzyć obiekt, który przyciągnąłby jeszcze więcej ludzi. Tym obiektem miał być sztuczny zbiornik pod lasem. W 1972 roku formalnie powołany został do życia Społeczny Komitet Budowy Ośrodka Wypoczynkowego Piaski – Szczygliczka. Dzięki zebranym pierwszym wpłatom można było zlecić wykonanie specjalistom studium do założeń techniczno – ekonomicznych. Ponieważ chodziło o grunty stanowiące łąki i nieużytki, na których codziennym widokiem były pasące się krowy, nie brakowało sceptyków. Sprawa jednak powoli, ale systematycznie, krok po kroku, nabierała realnych kształtów. Wybrano teren, na którym nie było żadnych nieruchomości, więc odpadała sprawa ich wykupu. Zachodziła jedynie potrzeba przesunięcia linii energetycznych. Przygotowany projekt obejmował budowę dwóch zbiorników, amfiteatru, placu zabaw i campingu. Z myślą o potrzebach wypoczywających, po północnej stronie przyszłego akwenu przewidziano długą plażę o pojemności 10 tysięcy osób. Zakładano, że bliska odległość od miasta umożliwi mieszkańcom nawet dojście pieszo. Całkowity koszt inwestycji oszacowano na starcie na 29 milionów złotych.
Jezioro dla wszystkich
Podstawowym problemem technicznym do rozwiązania dla projektantów była kwestia doprowadzenia wody. Nie można było jej pompować wprost z przepływającego w tym miejscu Ołoboku ze względu na zanieczyszczenie ściekami. Toteż ujęcie trzeba było zrobić powyżej Piasków, gdzie woda była jeszcze czysta. Specjalny, trzykilometrowy rurociąg tłoczący poprowadzono spod Radłowa. Z kolei samo koryto Ołoboku zostało przesunięte w kierunku miasta, by zrobić ,,miejsce” pod nowy zbiornik. Rzeka miała omijać akwen, co miało zapobiec zanieczyszczeniu wody. Zakładano dość krótki okres realizacji. Prace wstępne miały potrwać rok, a cały cykl budowy przewidywano na dwa lata.
– Wszyscy za dwa lata powinniśmy się spotkać nad nowym, pięknym jeziorem, które powstanie w bliskim sąsiedztwie Ostrowa. Jeziorem powstałym dla nas wszystkich, dzięki społecznemu zaangażowaniu ludzi patrzących perspektywicznie i rozumiejących, co to znaczy sobotnio – niedzielny wypoczynek dla ludzi pracy – czytamy w ukazującym się wówczas w Ostrowie czasopiśmie ,,Południowa Wielkopolska”.
Pieniądze z województwa
Tego terminu nie udało się dotrzymać. Choć z drugiej strony, jeśli przypomnieć sobie poślizgi na innych inwestycjach z tamtego okresu, aż tak źle z Piaskami nie było. Ostatecznie ukończono je trzy lata później niż początkowo planowano. Sporą część prac wykonano w czynie społecznym. Dotyczyło to zwłaszcza pierwszego okresu, kiedy to budowa nie znajdowała się jeszcze w oficjalnym planie inwestycji. Sprawa ruszyła z kopyta, kiedy powstało województwo kaliskie. Wówczas w Kaliszu budowano zbiornik Szałe, a w Ostrowie Piaski – Szczygliczkę. Były już wtedy pieniądze na te inwestycje z województwa. Koordynatorem budowy Piasków był Antoni Buksakowski, a na Szałem funkcję tę pełnił Jan Kolęda. W Ostrowie co tydzień lub dwa organizowano poranne narady w sprawie naszej inwestycji. – Brałem w nich udział jako zastępca dyrektora ds. technicznych PKS, ponieważ samochody tej firmy brały udział w wywożeniu ziemi – wspomina późniejszy prezydent Ostrowa Grzegorz Woźny.
Spychacze i koparki na wagę złota
Prace ziemne stanowiły największe wyzwanie dla budowniczych. Należało bowiem usunąć ponad 230 tysięcy metrów sześciennych ziemi. Aby ułatwić sobie zadanie…. usypano wyspę pośrodku przyszłego zbiornika. Mniej było do wywożenia, a dzięki temu dziś możemy podziwiać uroczy skrawek roślinności w centralnym punkcie jeziora.
– Każdy spychacz był na wagę złota. Ściągnęliśmy go nawet ze składnicy węgla w Gorzycach. Kłopoty sprzętowe były duże, a na dodatek firmy budowlane miały wówczas limity z centrali. Było więc nad czym głowić się podczas narad, które także prowadziłem, ponieważ byłem wtedy prezydentem miasta – mówi Grzegorz Woźny.
Aby woda ze zbiornika nie ,,uciekła”, jego dno wyłożone zostało folią. Zgrzewano poszczególne jej elementy, a potem zasypano je piaskiem. Inwestycja była więc dość skomplikowana, jak na ówczesne czasy.
– Główne prace wykonywało Rejonowe Przedsiębiorstwo Melioracyjne z ulicy Wiejskiej. Ponadto część robót w ramach regulowania gospodarki wodnej wykonał Wojewódzki Zarząd Inwestycji Rolniczych. Wybudował on m.in. specjalny blok, z którego nadzorowano na miejscu operację przesuwania koryta rzeki. Potem urządzono tam mieszkania. Wcześniej zachodziła konieczność wymiany gruntów państwowych na miejskie. Zamieniono uroczysko rąbczyńskie (grunty miejskie) na grunty leśnictwa Piaski. Musiała na to być zgoda Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie – wspomina Ryszard Małecki, który w tym czasie pełnił urząd wiceprezydenta Ostrowa.
Więcej na ten temat w najbliższym wydaniu ,,Gazety Ostrowskiej”