Nie żyje 37 letnia mieszkanka Kalisza zakażona koronawirusem. Zmarła w szpitalu w Poznaniu dokąd przewieziono ją z Wolicy pod Kaliszem.
Ten szpital specjalizuje się w chorobach płuc. Kaliszanka trafiła tam, bo rozpoznano u niej zapalenie płuc. Zarówno ona jak i jej rodzina nie powiedzieli lekarzom, że wcześniej miała kontakt z kuzynem, który podróżował do Włoch.
Kobieta pracowała w kuchni jednego z przedszkoli. Kilka dni wcześniej zgłosiła się z objawami infekcji do lekarza rodzinnego. Dostała leki i zalecenie, by zostać w domu. Infekcja nie ustępowała, więc kobieta zgłosiła się do przychodni prowadzącej nocną pomoc medyczną. Stamtąd właśnie z rozpoznaniem zapalenia płuc odesłano ją do szpitala w Wolicy.
Potem trafiła do Poznania, ale było już za późno.
Lekarze twierdzą, że łatwiej byłoby walczyć o jej życie, gdyby od początku wiedzieli, że pacjentka jest w grupie ryzyka.
Na razie skutki są takie, że Sanepid postanowił zamknąć szpital w Wolicy i objąć kwarantanną pacjentów i personel.
To 68 osób, w tym osiem pielęgniarek, trzech lekarzy i trzech pracowników obsługi.
W niedzielę od pracowników szpitala pobrano materiał do. Nie wiadomo jeszcze, czy będą mogli opuścić budynek i odbyć kwarantannę w domu.