W piątek zakończył się przed sądem w Ostrowie Wielkopolskim proces pięciu policjantów z Siedlec. Oskarżeni są o to, że w 2012 roku mieli torturować fizycznie i psychicznie trzech zatrzymanych za kradzież w sklepie jubilerskim. Najmłodszy z tych mężczyzn popełnił samobójstwo. Proces w tej sprawie trwał 2 lata, a prokurator zażądał dla funkcjonariuszy bezwzględnych kar więzienia od 15 miesięcy do 2,5 roku oraz zakazu pracy w policji. Oskarżenie nie miało wątpliwości co do winy policjantów.

„Bardzo konsekwentnie realizowali przyjętą wcześniej przez siebie koncepcję. I robili to niezależnie od tego, czy zatrzymani przyznawali się do winy czy też nie. To byli – jedyne słowo, jakie przychodzi mi do głowy – siepacze. Pozwoliłem sobie wypisać sposoby tortur i znęcania: rozdziewiczanie, czyli rażenie paralizatorem w okolice genitaliów, bicie pałką w czubek głowy, po kostkach i piętach, kopanie w kręgosłup i łydki, polewanie wodą. I ciągłe psychiczne znęcanie się” – powiedział mecenas Paweł Murawski, oskarżyciel posiłkowy.

Zdaniem obrońcy jednak nie ma żadnych dowodów winy funkcjonariuszy.

„Prokuratura nie przedstawiła żadnego racjonalnego powodu, że torturowanie trwało 4 godziny. Z zebranych materiałów wynika, że niemożliwym jest, aby trwały dłużej niż godzinę. Zdaję sobie sprawę, że te opisy brzmią drastyczne – polewanie wodą, użycie paralizatora, przytrzaskiwanie jąder – ale niestety ważkość materiału dowodowego i jego wartość procesowa jest żadna” – mówił adwokat Piotr Urbanek.

Policjanci nie przyznali się do winy i wnieśli o uniewinnienie. Rodzina nieżyjącego chłopaka prosiła o maksymalny wymiar kary – 10 lat więzienia. Wyrok zapadnie w piątek 9 lutego.

 

2018-02-05 ok24.tv za rc.fm