Jeszcze przed wojną pełno było farmazonów potrafiących sprzedać starą płytę akumulatorową jako sztabkę złota. Było też wiele ofert sprzedaży kamieni z carskiej korony. Było tego tyle, że opisów doczekały się nie tylko w aktach kryminalnych ale i w satyrach.
Do śmiechu nie jest zapewne jednemu z mieszkańców Ostrowa, który wydał 20 tysięcy na rzekomo złote one penny.
Wróciła stara metoda oszustów, którzy okradają metodą na tzw. „one penny”. To typowy sposób działania oszustów oferujących „złote monety”. W taki właśnie sposób został wczoraj okradziony 73-letni ostrowianin, który został zaczepiony przez dwóch mężczyzn, z których jeden sprzedawał „wartościowe one penny” a drugi podawał się za ich kupca. Złodzieje tak skutecznie „wkręcili” mężczyznę, iż ten wypłacił oszczędności i zakupił nic nie warte monety. Mężczyzna stracił 20 tysięcy złotych.
Wczoraj, na terenie miasta, pokrzywdzony został zaczepiony przez mężczyznę, który pytał o lombard, ponieważ chciał sprzedać elektronarzędzia. W trakcie rozmowy podszedł drugi mężczyzna, który rzekomo chciał kupić narzędzia. Dodatkowo, oprócz elektronarzędzi mężczyzna zaproponował sprzedaż złotych monet. Drugi z mężczyzn zakupił jedną monetę i rzekomo poszedł ją sprawdzić w pobliskim jubilerze. Po powrocie, oszust zapewnił, że dostał zaświadczenie od jubilera, że są to złote monety i zaproponował wspólne ich kupno. Przekonany przez złodziei 73-latek poszedł więc do banku, wypłacił gotówkę, kupił one penny. Dopiero później sprawdził ich wartość. Okazało się, że są one praktycznie nic nie warte. Mężczyzna stracił 20 tysięcy złotych.
Policjanci ostrzegają przed tego rodzaju oszustwami. Uważajmy gdy na ulicy nieznajomy zaproponuje nam kupno wartościowych rzeczy – monet czy waluty. Wytypowana ofiara jest najczęściej „wkręcana” przez oszustów, z których jeden gra sprzedawcę a drugi rzekomego kupca. Świadkiem transakcji, jest właśnie pokrzywdzony. Rzekomy kupiec nawiązuje z ofiarą nić porozumienia, gdy proponuje jej kupno wspólnie monet lub przekonuje o ich autentyczności i wartości. Często również przynosi sfałszowane zaświadczenia o prawdziwości monet, które miało być wydane w lombardzie czy u jubilera.