Pierwsze mgły, pierwsze chłodniejsze wieczory i ostrowskie powietrze zamienia się w nasączoną trucizną watę. I nie chodzi wcale o palenie śmieciami.
Na fatalną jakość naszego powietrza składają się gospodarstwa domowe. Paskuda płynie z pieców, kotłów na węgiel, zwłaszcza tych przestarzałych, o niskim standardzie (potocznie nazywanych kopciuchami czy śmieciuchami). To prymitywne kotły, które nie spełniają żadnych, nawet minimalnych, standardów emisyjnych, a w których ląduje złej jakości paliwo, a niejednokrotnie odpady.
W mniejszej ilości benzo(a)piren pochodzi ze spalin samochodowych czy dymu papierosowego. Warto wiedzieć, że benzo(a)piren i inne zanieczyszczenia powietrza są najgroźniejsze wtedy, kiedy zimą świeci słońce, jest mróz i nie wieje wiatr.
Za dnia powietrze nagrzewa się, wieczorem unosi, a jego miejsce zajmuje zimne powietrze – to ono „trzyma” zanieczyszczenia blisko ziemi.
Dlatego też najgorsze – jak co roku – jeszcze przed nami. Ale i teraz jest źle, bardzo źle. I nie jest wcale tak, że nic się zrobić nie da.
Długie lata wszystkich straszono powietrzem w Krakowie. Tymczasem konsekwentna polityka, zakaz palenia paliwami stałymi, system dopłat i zachęt doprowadził do znacznego polepszenia powietrza. Można? Można!