Rodzina Kalinów od wielu pokoleń wrosła w Ziemię Ostrowską. Wydała wielu patriotów i bohaterów, ale najsłynniejszą postacią z tego grona jest profesor Antoni Kalina. W przyszłym roku przypadają trzy związane z jego osobą jubileusze. To okazja do przypomnienia życia i działalności profesora, a także biografii innych zasłużonych przedstawicieli tego rodu.
Późniejszy profesor i rektor Uniwersytetu Lwowskiego urodził się 23 maja 1846 roku w Krępie. Dom, w którym przyszedł na świat znajduje się przy obecnej ulicy noszącej jego imię, pod numerem 52. Antoni był synem Szymona Kaliny i Marianny z domu Kostrzewa. Gdy miał sześć lat, matka zmarła na cholerę, pozostawiając trójkę małych dzieci. W tej trudnej sytuacji ojciec ożenił się po raz drugi, z Józefą Tomczak z Tarchał Wielkich, która urodziła mu sześcioro kolejnych dzieci. Siedmioro dzieci Szymona założyło własne rodziny. Tak powstał liczny ród Kalinów mieszkających głównie w Ostrowie i okolicach, chociaż niektórzy zamieszkują m.in. na Śląsku, w Poznaniu, a także w Niemczech i Izraelu.
Miał zostać księdzem
Antoni naukę rozpoczął w szkole powszechnej w Krępie. W 1857 roku został uczniem ostrowskiego gimnazjum. W szkole tej fakultatywnie pobiera ł lekcje języka hebrajskiego. Zapewnie zostałby jej absolwentem, gdyby nie udział w manifestacji patriotycznej. Po wybuchu powstania styczniowego w zaborze rosyjskim , w dniu 20 kwietnia 1863 roku, podczas mszy św. w ostrowskim kościele, wraz z grupą 60 gimnazjalistów odśpiewał demonstracyjnie zakazaną wówczas pieśń ,,Boże coś Polskę”. Wraz z całą grupą uczniów został za to wydalony ze szkoły. Rodzice chcieli, aby syn kontynuował naukę w gimnazjum w Krotoszynie, ale młody Antoni uciekł do powstania styczniowego. Według raportów policji pruskiej, w maju 1863 roku przekroczył granicę prusko-rosyjską. Bliższe szczegóły jego udziału w tamtym zrywie niepodległościowym nie są znane, ale perypetie z tym związane sprawiły, że przerwaną naukę podjął dopiero w 1865 roku w gimnazjum w Śremie. Tam też dwa lata później, jako 21-letni młodzieniec, zdał egzamin dojrzałości. Na studia uniwersyteckie udał się do Wrocławia, chociaż rodzice chcieli, aby został księdzem.
Od Bośni po Petersburg
W dniu 2 listopada 1867 roku złożył ślubowanie akademickie na ręce rektora Uniwersytetu Wrocławskiego Richarda Roepella. Studiował historię starożytną i filologię klasyczną, a także uczęszczał na wykłady z gramatyki i literatury. Należał też do wrocławskiego Towarzystwa Literacko – Słowiańskiego. Po trzech semestrach studiów przeniósł się na Uniwersytet Berliński, gdzie kontynuował studia slawistyczne. W roku 1873 zdał egzamin państwowy z filologii klasycznej i historii, uprawniający do nauczania tych przedmiotów w gimnazjach. Wybrał jednak karierę naukową, a nie pedagogiczną. Być może zadecydowały o tym panujące w czasie Kulturkampfu stosunki, powodujące rugowanie polskich profesorów ze szkół. Dzięki przyznanemu mu przez Towarzystwo Naukowej Pomocy dla Młodzieży Wielkiego Księstwa Poznańskiego stypendium im. Joachima Lelewela kontynuował studia slawistyczne w Pradze i Belgradzie. Równolegle prowadził własne badania, zwiedzając w roku 1874 Czechy, Morawy i Słowację. Rok później odbył kilkumiesięczną podróż po Serbii oraz Bośni i Hercegowiny. Następnie pojechał do Petersburga, gdzie w bibliotekach i archiwach prowadził poszukiwania staropolskich zabytków językowych. Stamtąd przeniósł się w roku 1877 do Lwowa. Przedłożywszy na Uniwersytecie Lwowskim im. Jana Kazimierza rozprawę habilitacyjną został docentem porównawczej gramatyki języków słowiańskich. W ten sposób z historyka i filologa klasycznego stał się slawistą.
Naukowiec i wielki społecznik
Przełomowy w jego karierze był rok 1883, gdy Akademia Umiejętności w Krakowie przyznała mu stypendium na dalsze studia i badania. Udał się na 10 miesięcy na tereny Bułgarii, Rumelii (obecnie północna Grecja), południowej Macedonii oraz Turcji. Po powrocie do Lwowa rozpoczął się dla niego okres uznania, wyróżnień i nagród. W roku 1888 zostaje profesorem nadzwyczajnym i obejmuje nowo utworzoną katedrę filologii porównawczej języków słowiańskich, a w roku 1892 zostaje mianowany profesorem zwyczajnym. Zostaje członkiem krakowskiej Akademii Umiejętności, Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk , dziekanem Wydziału Filozoficznego, członkiem wielu najpoważniejszych wówczas polskich instytucji naukowych. Pod koniec roku 1904 zostaje rektorem Uniwersytetu Lwowskiego, z której to funkcji z uwagi na stan zdrowia wkrótce musiał zrezygnować. Działalność naukową łączył z niezwykłą aktywnością społeczną. Brał czynny udział w pracach Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych, a od 1897 do 1905 roku był jego prezesem. Należał do założycieli Związku Naukowo-Literackiego we Lwowie, Towarzystwa Wychowania Fizycznego Młodzieży Szkolnej, Związku Rodzicielskiego, który miał na celu organizację opieki pozaszkolnej młodzieży, Spółki Wytwórczo-Handlowej Przyborów Szkolnych, Towarzystwa Opieki nad Uwolnionymi Więźniami, a nawet członkiem Towarzystwa Ogrodniczego i Pszczelarskiego. Uczestniczył we wszelkich akcjach charytatywnych. Przez szereg lat był radnym miasta Lwowa i gorliwie pracował w Komisji Szkolnej. Jeszcze w dzień swojej śmierci przed południem egzaminował studentów, zasłabł wieczorem i zmarł w nocy 3 maja 1906 r. na udar serca, w wieku 60 lat. Pogrzeb odbył się w niedzielę, 6 maja. Profesor pochowany został w najstarszej części Cmentarza Łyczakowskiego, w grobowcu rodziny Ciemniewskich ( nr 82 kwatera 59B).
Dramatyczne losy najbliższych
Antoni Kalina pozostawił żonę Marię z domu Piwkowską. Była ona córką zubożałego ziemianina Franciszka Piwkowskiego, któremu rząd carski odebrał majątek za udział w powstaniu styczniowym. Zmarła w 1944 roku z wycieńczenia, po wyjściu z Warszawy w czasie powstania. Nie wiadomo gdzie jest pochowana. Antoni i Maria mieli troje dzieci. Syn Leon (1893-1942) był lekarzem ortopedą. Zginął w czasie okupacji, przejechany przez niemiecki samochód przy ulicy Śniadeckich w Warszawie. Był osobą samotną i nie zostawił potomstwa. Drugi syn, Andrzej, zmarł w dzieciństwie. Natomiast córka Cecylia (1900-1989) wyszła za mąż za inżyniera Stanisława Różańskiego (1899-1981), który był twórcą przedwojennych planów urbanizacyjnych stolicy, bliskim współpracownikiem prezydenta Stefana Starzyńskiego. Różańscy przed wojną mieszkali w Warszawie. Po 1945 roku wyjechali na Wybrzeże, gdzie Stanisław został profesorem na Politechnice Gdańskiej. Cecylia i Stanisław mieli syna Antoniego, urodzonego w roku 1934. Chorował na cukrzycę. Zmarł w wieku 13 lat w Gdańsku. W dniu 12 listopada 1977 roku w Ostrowie, przed domem, w którym urodził się profesor Antoni Kalina odsłonięto pamiątkową tablicę. Na uroczystości obecni byli m.in. żyjąca wtedy jeszcze córka profesora i jej mąż.
Powstaniec i lotnik
Bratankiem profesora Antoniego Kaliny był Kazimierz Kalina. Urodził się 31 stycznia 1898 roku w Krępie. Był uczestnikiem Powstania Wielkopolskiego, w trakcie którego brał udział w zdobywaniu Browaru i Poczty Polskiej w Poznaniu. Pragnął być pilotem, dlatego po wyzwoleniu Wielkopolski zgłosił się ochotniczo do formującego się pułku lotniczego w Poznaniu. Był samoukiem i eksternistycznie zdał maturę. U schyłku lat dwudziestych uzyskał stypendium i podjął studia w Wyższej Akademii Lotniczej w Paryżu, uzyskując stopień inżyniera lotnictwa. Po powrocie do kraju pracował w Państwowych Zakładach Lotniczych. W latach 30. był jednym z najlepszych polskich lotników. Oblatywał pierwsze polskie samoloty sportowe. Często przylatywał do Ostrowa Wielkopolskiego samolotem, lądując na polach krępskich i wzbudzając sensację wśród okolicznych mieszkańców. Latał w barwach Aeroklubu Warszawskiego. Startował w wielu konkursach krajowych i międzynarodowych. Jako inżynier miał też na swym koncie kilka opatentowanych wynalazków z dziedziny lotnictwa. Za wybitne osiągnięcia w lotnictwie cywilnym został kilkukrotnie awansowany, do stopnia pułkownika włącznie. W jednym z rajdów akrobacyjnych został ciężko ranny i po długiej rehabilitacji doszedł do zdrowia, ale już nie wrócił do pilotażu. Rodzinę założył z Olgą z domu Majsner. Mieli oni córkę Ewę. W czasie II wojny światowej płk. inż. Kazimierz Kalina przebywał najpierw w Rumunii, a następnie we Francji i w Anglii. Pracował w angielskim RAF. Został odznaczony najwyższymi odznaczeniami polskimi i brytyjskimi. Po wojnie pozostał na emigracji. Do kraju powrócił dopiero pod koniec lat sześćdziesiątych i zamieszkał w Warszawie. Często odwiedzał swoje rodzinne miasto. Zmarł 14 maja 1982 r. Został pochowany na cmentarzu parafialnym na warszawskim Mokotowie
Zabrakły mu dwa dni by przeżyć wojnę
Bratem pilota Kazimierza Kaliny był Stanisław, urodzony 7 maja 1895 w Krępie. Stanisław Kalina służbę wojskową odbywał w latach 1914-15 w armii pruskiej w miejscowości Memel (obecnie Kłajpeda), położonej w zachodniej części Litwy, nad Morzem Bałtyckim. Rodzinę założył z Franciszką Rzekiecką, rodem z Sadowia (zmarła 21 listopada 1970 roku). Małżeństwo mieszkało w Wysocku Wielkim i miało troje dzieci – Aleksandrę, Bogdana i Kazimierza. W czasie II wojny światowej był żołnierzem Armii Krajowej. Na dwa dni przed wkroczeniem Armii Czerwonej, 19 stycznia 1945 roku, został zamordowany przez okupanta w lesie skarszewskim koło Kalisza. Dokonano wówczas egzekucji 56 członków antyhitlerowskiego podziemia. 26 kwietnia 1945 roku ekshumowano zamordowanych i pochowano w kwaterze żołnierzy AK na Cmentarzu Tynieckim w Kaliszu. Stamtąd szczątki Kazimierza Kaliny przeniesiono na cmentarz parafialny w Wysocku Wielkim. Jest on, wraz z czterema innymi bohaterami AK pochodzącymi z parafii, upamiętniony tablicą, jaką w roku 2013 umieszczono wewnątrz kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego w Wysocku Wielkim.
,,Diamentowy’’ szybownik
Wnukiem Kazimierza Kaliny (brata profesora Antoniego Kaliny) był Antoni Śmigiel (1933-1957) – absolwent Politechniki Warszawskiej, wielki miłośnik lotnictwa. Już w wieku 17 lat jako członek Aeroklubu Ostrowskiego zdobył złotą odznakę szybowcową. W roku 1953 został odznaczony złotą odznaką z trzema diamentami jako 10 pilot w Polsce i 21 na świecie. Miał wówczas zaledwie 20 lat i był najmłodszym pilotem szybowcowym w Polsce, który otrzymał tak wysokie międzynarodowe odznaczenie. Do dziś pozostaje jednym z najmłodszych jej posiadaczy. Po ukończeniu Politechniki Warszawskiej zdobył tytuł inżyniera lotnictwa. Został zatrudniony jako pilot doświadczalny w Instytucie Lotnictwa w Warszawie. Włączył się do zespołu pracującego nad prototypem polskiego śmigłowca z pracującymi silnikami strumieniowymi. Pierwsze próby podjęto 15 czerwca 1957 roku. Sześć dni później, 21 czerwca o godzinie 15.30 uległ tragicznemu wypadkowi. W trakcie badań na stanowisku naziemnym doszło do pęknięcia mocowania jednego z silników. Na skutek ogromnej siły odśrodkowej śmigłowiec został całkowicie zniszczony. Antoni Śmigiel zginął na miejscu, a ponadto kilka osób zostało rannych. Pogrzeb odbył się na cmentarzu przy ulicy Limanowskiego.
Rodzinni badacze
Pamięć o profesorze Antonim Kalinie, a także o jego bardzo licznej rodzinie kultywują Franciszek Lisiecki z Ostrowa (syn Mieczysława i Marii Majchrzak z domu Kalina, wnuk Anny Kaliny – najmłodszej siostry profesora ) i Józef Kalina z Topoli – Osiedle (syn Franciszka Kaliny i Jadwigi z d. Wojciechowska, którego przodek Jan Kalina był stryjem profesora). Są oni autorami bardzo szczegółowego opracowania, w którym odtworzyli nie tylko powiązania pomiędzy poszczególnymi gałęziami rodowymi, ale także skrupulatnie zgromadzili wszelkie dostępnie informacje o kolejnych pokoleniach. Ich wysiłki wspiera Władysław Lisiecki z Poznania, który zajmuje się obróbką graficzną materiału genealogicznego. Owocem tej wspólnej pracy jest imponujące opracowanie obrazujące prawie dwa stulecia rodzinnych losów. To także znakomita baza do przygotowań do zbliżających się jubileuszy. Bo w roku 2016 przypadać będzie 170-lecie urodzin profesora Antoniego Kaliny i 110-lecie jego zgonu. Dodatkowo odbędą się wtedy obchody 120. rocznicy założenia Towarzystwa Ludoznawczego (działającego do dziś), którego twórcą i pierwszym prezesem był profesor Antoni Kalina. Co prawda, powstało ono w 1895 roku, ale ze względu na sytuację na Ukrainie jubileusz przesunięto o rok.
– Pamiętajmy o tych godnych rocznicach. Należy żywić głęboką nadzieję, że pamięć o znakomitym ostrowianinie pozostanie na zawsze w świadomości mieszkańców Ziemi Ostrowskiej, a także sympatyków Pana Profesora w całej Polsce i nie tylko – mówią Franciszek Lisiecki i Józef Kalina.
2015-08-24 ok24.tv za www.gazetostrowska.pl