Żywność z Polski jest najniebezpieczniejsza w całej UE. Kontrolerzy odchodzą z pracy, bo nie chcą zarabiać 3 tys. zł. brutto miesięcznie. Praktycznie nikt nie czuwa nad ubojem i sprawdzaniem, czym się suplementujemy – to tylko kilka wniosków z raportu Najwyższej Izby Kontroli o bezpieczeństwie żywności w Polsce.
Polska jest zdecydowanym liderem w produkcji niebezpiecznej żywności w UE. Rośnie liczba przypadków, w których w polskich produktach wykrywana jest salmonella.
System kontroli żywności nie działa od lat. Jest skomplikowany, organy nie współpracują ze sobą, wchodzą sobie w kompetencje. 22 kraje UE ma inny model niż Polska.
Brakuje lekarzy weterynarii kontrolujących ubój. W ich miejsce zatrudnia się ludzi z innym, czasem całkiem odmiennym wykształceniem. Kontrole wykazały, że nie znali oni m.in. przepisów o ochronie zwierząt.
Proces weryfikacji suplementów diety trwa kilka lat. Niektórych produktów w ogóle nikt nie bada.
Sprzedaż internetowa to często czarny rynek znajdujący się poza kontrolą państwa.
Raport NIK dotyczący systemu kontroli bezpieczeństwa żywności w Polsce powstał przy udziale pracowników naukowych uniwersytetów rolniczych. Jego twórcy przeanalizowali dziewięć kontroli NIK przeprowadzonych w ostatnich sześciu latach oraz pięć audytów Komisji Europejskiej.
„Alarmujące są wyniki analizy powiadomień wysyłanych do sieci RASFF” – piszą twórcy raportu. RASFF to system Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności i Paszach (ang. Rapid Alert System for Food and Feed, w skrócie RASFF) służący do wymiany informacji pomiędzy organami urzędowej kontroli w Europie będącymi członkami tego systemu.
W 2017 r. do systemu wpłynęło 87 powiadomień o niebezpiecznej żywności w Polski. W 2018 – 131, w 2019 – 203. Ostatnie dane, z 30 września 2020 r. – 273 przypadki.Niepokojące jest, że na przestrzeni ostatnich lat rośnie liczba powiadomień dotyczących produktów z Polski, kwestionowanych z uwagi na wykrycie w nich pałeczki bakterii salmonella
– czytamy w raporcie. Przyrost rok do roku – 147 do 219.