MDM Komputery ŻKS Ostrovia minimalnie przegrała finał Nice Polskiej Ligi Żużlowej z Lokomotivem Daugavpils. Po meczu w ostrowskim parku maszyn było bardzo gorąco. Działacze gospodarzy chcieli przebadać alkomatem… Marka Cieślaka.
Lokomotiv Daugavpils – 41 (91)
1. Maksim Bogdanow – 4 (3,0,0,1,-)
2. Joonas Kylmaekorpi – Z/Z
3. Fredrik Lindgren – 8+1 (1,3,2,2*,0,0)
4. Kjastas Puodżuks – 7+2 (0,1*,3,2,1*,0)
5. Antonio Lindbaeck – 16 (2,3,3,3,2,3)
6. Jewgienij Kostygow – 0 (0,0,0)
7. Andrzej Lebiediew – 6 (1,0,3,1,1)
MDM Komputery ŻKS Ostrovia – 49 (89)
9. Michał Szczepaniak – 8+1 (0,1*,1,3,3)
10. Scott Nicholls – 7+1 (2,2,0,1,2*)
11. Mikkel Michelsen – 9+2 (1*,2,2,3,1*)
12. Mateusz Szczepaniak – 3+1 (2,1*,d,0)
13. Rune Holta – 12+1 (3,3,1*,3,2)
14. Rafał Malczewski – 4+2 (2*,0,2*)
15. Mateusz Borowicz – 6 (3,1,2)
Ta wraz ze szkoleniowcem udała się w ustronne miejsce, gdzie przeprowadzono badanie. Marek Cieślak nie chciał zdradzać jego wyniku, tłumacząc, że jest to jego sprawa. Ponadto powiedział, że jeśli działacze chcieli go przebadać, mogli o to wnioskować w trakcie zawodów, a nie po ich zakończeniu, kiedy był już po pracy i mógł np. napić się koniaku, gratulując trenerowi rywali zwycięstwa w dwumeczu.
Wynik badania wykazał 1 promil w wydychanym powietrzu u trenera gospodarzy.- To dziwna sprawa, że po meczu, kiedy jestem po pracy, są do mnie takie pretensje jak dziś. To wszystko w tej sprawie. Co wykazało badanie? To już moja sprawa. To zresztą nie ma żadnego znaczenia. Przecież po zakończeniu spotkania koledzy z Łotwy mogli poczęstować mnie swoim wyrobem. Przypomnę, że rozmawiamy godzinę po spotkaniu i nie wiem, dlaczego robimy aferę. Na tej samej zasadzie można zatrzymać kogoś na ulicy. Trzeba było mnie badać w trakcie spotkania lub nawet przed ostatnim biegiem. Wtedy moglibyśmy dyskutować. Po spotkaniu mogłem napić się z trenerem Kokinem, a nawet „nawalić” jak nieboszczyk, ale tego nie zrobiłem – powiedział po badaniu alkomatem Marek Cieślak.
Pretensje do trenera ostrowskiej ekipy mieli także niektórzy zawodnicy. W ich ocenie Marek Cieślak przygotował zupełnie inny tor niż na piątkowym treningu. – Tor był taki sam jak na piątkowym treningu. Niczym się nie różnił. Niektórzy zawodnicy powinni uderzyć się w pierś i powiedzieć, że gorzej pojechali. Musimy też zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. W tym roku część spotkań jechaliśmy popołudniu. Wtedy tor jest inny, inaczej przesycha, bo inaczej operuje słońce. Teraz jechaliśmy w południe. Nie można się jednak tłumaczyć torem. Goście jakoś wiedzieli, jak na nim jechać, a przecież w ogóle tu nie trenowali. Poza tym, być może przegraliśmy zbyt wysoko na Łotwie. Gdyby różnica wyniosła wtedy sześć punktów, to dziś rozmowa mogła być zupełnie inna – wyjaśnił Cieślak.
Szkoleniowiec MDM Komputery ŻKS Ostrovii odniósł się również do postawy prezesów ostrowskiego klubu. – Doszedłem z tą drużyną do samego finału, a jesteśmy przecież beniaminkiem. Przegraliśmy z Lokomitvem, który jest drużyną dobrze uzbrojoną. Ludzie w Ostrowie mieli cały rok dobre widowiska. Teraz zaczyna się walkę ze mną po zawodach – podkreślił Cieślak. – Gdybyśmy wygrali dziś dwoma punktami więcej, to lałby się szampan i zabawa trwałaby nawet dwa dni. Tego nie ma i jest rozdrapaywanie ran. Nie będę jednak mówić o klubie, bo to nie jest moja rola. Moim zadaniem było prowadzenie drużyny i uważam, że wywiązałem się z tego dobrze. Zrobiłem dobry wynik. Prezesi sami się chyba nie spodziewali, że zajdziemy tak daleko i pokonamy Rybnik. Po meczu miała miejsce komedia, szukanie dziury w całym i winnego, bo jeden czy drugi zawodnik powiedzieli, że tor był inny. Żużlowiec, który tak gada, powinien jeździć w drugiej lidze. Dobry zawodnik wie, co zrobić, kiedy zmienia się jego domowy tor – dodał trener.
Ostrovia powinna jeszcze wystartować w meczach barażowych. Po niedzielnych wydarzeniach pojawia się jednak pytanie, kto poprowadzi w nich zespół. – Prezes ostrowskiego klubu po meczu mnie obrażał i to mocno. To raczej zakończyło naszą współpracę. A baraże? Mam podpisany kontrakt i on obowiązuje jeszcze w październiku, ale nie wyobrażam sobie, by ci panowali chcieli mojej dalszej pracy w Ostrowie po tym, co dziś tu usłyszałem. To fajna zapłata za naprawdę dobry sezon w Ostrowie. Takiego roku jak ze mną Ostrovia nie miała już dawno. Mieliśmy dobre mecze i świetny wynik. Dziś po zawodach nie wiedziałem, co się dzieje, kiedy do parkingu wpadli prezesi. Wiele rzeczy jednak szybko zrozumiałem. Między innymi to, dlaczego zepsuło się tutaj światło. Z Ostrowa wspominam dobrze tylko jedną osobę – pana Jana Łyczywka. Kiedyś przyjechał do mojego domu w Częstochowie i namawiał mnie, bym prowadził jego klub. Zaproponował mi wtedy naprawdę dobre pieniądze. Zgodziłem się, ale różne sprawy pozasportowe sprawiły, że nie podjąłem pracy. Temat upadł, ale pamięć o tym człowieku skłoniła mnie, żeby tu przyjść w tym roku. Gdyby ktoś chciał się w tym czasie czegoś ode mnie nauczyć, to na pewno by to zrobił. Po dzisiejszych „wystąpieniach” prezesów twierdzę jednak, że oni nic nie rozumieją i rozumieć nie będą – powiedział Cieślak.
Oświadczenie Klubu ŻKS OStrovia:
Żużlowy Klub Sportowy Ostrovia wyraża ubolewanie , że zaistniała sytuacja podczas zawodów DM I Ligii – Rundy Finałowej przyćmiła sportową walkę i niesamowite widowisko.
Pragniemy zaznaczyć, iż Zarząd ŻKS Ostrovia nie był inicjatorem wezwania policji oraz przeprowadzenia badania alkomatem trenera Marka Cieślaka. Takie działanie zostało podjęte z uwagi na głosy kibiców oraz osób przebywających w parku maszyn podczas zawodów. Nie było więc bezpodstawne. Prosimy o wstrzymanie się z negatywnymi komentarzami. Dalsze informacje przedstawimy w kolejnych dniach.
2015-09-27 ok24.tv za sportowefakty.pl