ok24.tv – portal aglomeracyjny

Kocia zaraza – co robić?

Wysoka gorączka, duszności, śmierć — taki przebieg ma choroba, która zaatakowała już kilkadziesiąt kotów w Polsce. Ma ostry, gwałtowny przebieg, a lekarze, którzy się z nią zetknęli, są bezradni. — Do czasu ustalenia ostatecznej przyczyny tajemniczych zachorowań, lepiej nie wypuszczać kotów z domu — mówi prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Główny Inspektorat Weterynarii wydał komunikat, że w trzech próbkach pobranych od kotów padłych w Trójmieście wykryto wirus grypy. „Na podstawie wstępnych uzyskanych wyników badań laboratoryjnych, przeprowadzonych w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach, przyczyną zachorowań jest wirus grypy”. Nie brzmi to bardzo groźnie…
Prof. Krzysztof Pyrć: Ale może potencjalnie być groźne, jeżeli zostanie potwierdzony związek przyczynowo-skutkowy między obecnością wirusa w organizmach kotów a ich zgonem. Dziś jeszcze tego potwierdzenia nie ma, tylko wstępne wyniki, które wymagają weryfikacji. Najbardziej boimy się sytuacji, że to, co zabiło koty, jest wirusem ptasiej grypy H5N1.
— Jeżeli to wirus H5N1 zakaża koty, zagrożenie może być realne, ale na razie wstrzymajmy się z jednoznacznymi werdyktami. Musimy najpierw potwierdzić, czy to właśnie grypa była przyczyną śmierci kotów i czy był to szczep H5N1. Dopiero wtedy będziemy mieli powód do obaw o potencjalną kolejną transmisję międzygatunkową, tym razem z kotów na człowieka. Jednak obecnie jest na to zdecydowanie za wcześnie. Na ten moment naszym najważniejszym zadaniem jest dbanie o zdrowie naszych czworonożnych przyjaciół.

Jak można uchronić koty przed tą chorobą?
— Dopóki nie ustalimy ostatecznej przyczyny, lepiej nie wypuszczać kotów z domu. Dodatkowo, po powrocie z zewnątrz, powinniśmy schować obuwie do szafki. Patogeny mogą znajdować się w błocie z ulicy, które zawiera odchody innych kotów, gryzoni i ptaków. Lepiej dmuchać na zimne — jeżeli okaże się, że przyczyną zgonów kotów nie jest grypa, ale jakaś toksyna lub inny czynnik niezakaźny, koty jedynie spędzą trochę więcej czasu w domu. To im nie zaszkodzi, a może uratuje kilka ptaków.
(newsweek.pl)