Główny zegar biologiczny tyka w naszym mózgu. To nic innego jak określone grupy neuronów, znajdujące się w jądrach nadskrzyżowaniowych podwzgórza. To bardzo mała, parzysta struktura, mająca u człowieka zaledwie kilka dziesiątych milimetra sześciennego, umieszczona głęboko w mózgu. W jej skład wchodzi kilkanaście tysięcy komórek nerwowych, które mają spontaniczną, rytmiczną aktywność o dużej częstotliwości w ciągu dnia i niskiej nocą. Działanie zegara jest genetycznie określone poprzez obecność genów zegarowych.
Tak, tak. Z soboty na niedzielą znów zmiana czasu – teraz śpimy o godzinę krócej.
Jego pracą trudno zatem sterować, a zresztą zegar nie lubi, jak przy nim manipulujemy.
Głównym zewnętrznym czynnikiem wpływającym na pracę zegara biologicznego jest nie tylko światło, ale także temperatura, wilgotność, pokarm, zapach, aktywność fizyczna czy wzajemne oddziaływania socjalne ludzi.
W tej chwili jednak odbiegliśmy daleko od natury. Stworzyliśmy sobie sztuczny świat, w którym często bodźce służące do nastawiania biologicznego zegara są inne lub mylne.
Siedząc w nocy przy zapalonym świetle, pracując, przekonujemy organizm, że wciąż trwa dzień, choć wcale tak nie jest.
To powoduje, że zegar wariuje, a my nie żyjemy zgodnie z jego rytmem.
Zmiany czasu nie ma co jednak demonizować. Jeśli damy sobie w niedzielę trochę więcej luzu, powinniśmy przejść ją łagodnie.
A przecież w rytm zegara wydzielają się m.in. jedne hormony, a hamują swoją aktywność inne. Jednym z największych problemów jest obecnie niedosypianie. A zmiana czasu kradnie nam godzinę snu.