Od początku listopada w Kaliszu każdego dnia przekraczane jest dopuszczalne stężenie pyłu PM 10 w powietrzu. Wszystko przez sposób, w jaki mieszkańcy miasta ogrzewają swoje domy. A raczej śmieci, które wrzucają do pieców.

komunikat

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

PM 10 to nic innego, jak mieszanina drobnych cząsteczek, które mogą mieć różny skład chemiczny i fizyczny, czyli metale ciężkie takie jak: arsen, nikiel, kadm czy ołów oraz węglowodory. Kiedy oddychamy powietrzem, w którym jest ich zbyt dużo, narażamy na niebezpieczeństwo nasze zdrowie, mówi Mirosław Garbrysiak, lekarz i radny Rady Miejskiej Kalisza ze Stowarzyszenia Wszystko dla Kalisza. – Cząsteczki dostają się do pęcherzyków płucnych, powodując powstawanie stanów zapalnych. Szczególnie groźne są dla osób starszych, które już cierpią na choroby układu oddechowego oraz dla dzieci. Także same w sobie mogą wywoływać ataki astmy i są to pyły rakotwórczo, czyli mogą powodować rozwój nowotworów złośliwych w płucach czy krtani – ostrzega.

Wbrew ogólnym twierdzeniom to nie wysokie kominy wielkich fabryk sprawiają, że w okresie jesienno – zimowym w powietrzu zwiększa się ilość niebezpiecznego pyłu. Najwięcej wytwarzamy go my sami i to, czym palimy w piecach. Niskokaloryczny węgiel czy odpady takie jak plastikowe butelki czy guma, które powinny trafić do oczyszczalni śmieci i tam być poddane obróbce, kończą jako opał. – One nie wylatują przez kominy elektrociepłowni, których emisja jest rozpraszana wysoko, a do tego muszą mieć odpowiednie filtry oczyszczające. Te niebezpieczne pyły znajdują się blisko nas, bo ich źródłem są domowe piece, w których spalamy przeróżne rzeczy nienadające się do tego. Dlatego zapylenie odnotowuje się w centrach miast, w których jest wiele indywidualnych źródeł ciepła –  informuje Jakub Kaczmarek, kierownik delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Kaliszu.

2015-11-08 ok24.tv za faktykaliskie.pl