Mikołaj Kostka, jarociński ekspata, chwilowo na stanowisku wiceprezydenta Ostrowa, w swoim i swych akolitów przekonaniu delfin naszej prezydęcji wystąpił był podczas dyskusji na temat zaciągania kolejnych zobowiązań przez naszą skłonną do wydatkowych ekscesów władzę.
Cóż miał Kostka do powiedzenia radnym i śledzącym ową elukubracje mieszkańcom?
Otóż proszę państwa byczo jest!
Mimo knowań sfrustrowanej opozycji miasto zaznaje rozwoju wprost niebywałego. Owe sukcesy są tak ogromne, że po zgodę na kolejny już dług najwspanialsza z najwspanialszych wysyła swego trabanta, by sam świecił w tej sprawie swą gładką buźką.
O ile Mikołaj Kostka to postać dość zabawna w swej zapalczywości i oddaniu swej patronce, to to co z sesyjnej mównicy wygadywał wcale już zabawne nie było.
Streszczając; radni Ostrowa dzielą się niemal jak biblijne panny, na rozsądnych i zazdrosnych. Rozsądnych mianuje owa Kostka właśnie. Warunkiem koniecznym mianowania jest – rzecz to jasna – odpowiednia przynależność.
Jakub Paduch będzie zatem zawsze zazdrośnikiem nie mogącym wprost znieść ciągłego pasma sukcesów Beaty Klimek, jej zastępców i reszty dworskiej kamaryli. Podobną do Paducha ocenę dostaną wszyscy członkowie Klubu Koalicji Obywatelskiej.
O tym jak wielka jest moc mianowania przekonuje nas los radnej Mileny Kowalskiej, do niedawna wrednej zazdrośnicy kłującej rządzących w oczy powstającym doktoratem tudzież rozległą wiedzą i takimiż kontaktami, dziś już kompetentnej i wyważonej radnej, wychwalanej pod niebiosa przez wiceKostkę.
Absolutnie nie wypada nam wiązać owej przemiany z niedawną dokonaną przez Milenę Kowalską zmianą barw klubowych. Podobnie jak nieuprawnionym będzie tłumaczenie owej zmiany wcześniejszą zmianą na szczycie władz Platformy Obywatelskiej, czy tam jej młodzieżówki. Efekt jest taki, że z wojującej radnej Kowalska została koncesjonowaną przy miejskiej władzy „radną młodego pokolenia” No, awans to raczej nie jest. Zwłaszcza gdy popatrzy się na przemianę kompetentnej krytyczki w pląsającą przed prezydencją radną już przez lud zwaną poplecznicą Kowalską.
Wracając (aczkolwiek bez przesadnego zapału) do Kostki warto zatrzymać się przy innym nawróconym (również kiedyś reprezentującym Platformę) Jarosławie Lisieckim.
Przewodniczący naszej miejskiej rady spokojnie słuchał obraźliwych dla radnych wysiłków krasomówczych Mikołaja Kostki. Nie przerwał mu, nie przywołał do porządku. Choć mógł i powinien to zrobić.
Cóż – pamiętajmy, że większość w radzie zapewniającą mu kolejną kadencję z łańcuchem na szyi zapewnił mu numer „na kałużę”, gdyby nie jedna z radnych, która w zamian za funkcje przeskoczyła do prezydenckiego klubu żadnej większości by nie było – kto wie może nieszczęsnego transferu radnej Mileny również.
Popiskiwania i wrzaski Kostki słusznie skojarzą nam się z niedawną parlamentarną większością. Oni też transferowali, szczuli i obrażali. Też myśleli, że ich władza trwać będzie wiecznie i bardziej się martwili sukcesją niż teraźniejszością. W tu nadeszły wybory i…
Występy w ostrowskiej radzie
