Absolutnie nie rozumiem prześladowania ludzi i dawania mandatów za to, że biegają czy jeżdżą na rowerach. Niech założą maski i się ruszają. To właśnie tężyzna fizyczna przeciwdziała szerzeniu się tego rodzaju zakażeń, a nie siedzenie w domu, kłótnie i picie wódki – ocenił w czwartek (9 kwietnia) na antenie TVN24 prof. Krzysztof Simon, szef oddziału zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu.
– Przecież jak będziemy ćwiczyć, to chyba nas to uodporni, a nie odwrotnie – mówiła, zwracając się do prof. Simona.

Pytanie o to, co mają zrobić biegacze, rowerzyści, rolkarze w sytuacji gdy „jeden z najważniejszych policjantów” powiedział, że za tego rodzaju aktywności będą wręczane mandaty, zadała na antenie TVN24 Monika Olejnik.Pytanie padło także w kontekście nowego obostrzenia ogłoszonego w czwartek przez rząd – obowiązku zakrywania ust i nosa w przestrzeni publicznej poprzez założenie maseczki, ale także chusty lub szalika. Nowa regulacja ma wejść w życie 16 kwietnia.

– Absolutnie nie rozumiem prześladowania ludzi i dawania mandatów za to, że biegają czy jeżdżą na rowerach. Niech założą maski i się ruszają – odpowiedział profesor Simon.

Jak stwierdził, póki co przybywa osób, które siedzą w domach i spożywają nadmierne ilości alkoholu.

– Mamy pełno takich przywożonych na izbę przyjęć, niby zakażonych koronowirusem, a tak naprawdę z alkoholowym zapaleniem wątroby. To będzie katastrofa – wskazywał.

Przypomniał, że od kilku tygodni „absolutnie postuluje” noszenie w przestrzeni publicznej masek, i dezynfekcję dłoni „przed każdym sklepem”.

– Nie wiem, dlaczego zostaje to wprowadzone po świętach, a nie teraz. Spłyciliśmy to ewidentnie – ocenił.

Odniósł się także do bezpieczeństwa robienia zakupów i – szerzej – kondycji w kontekście dostępności handlu całej gospodarki.

– Skoro mamy nie paść gospodarczo, trzeba otwierać to, co jest możliwe. Mówiłem w jednym z wywiadów: komu przeszkadza sklep jubilerski czy ten, który sprzedaje jakieś walizki? Ilu ludzi kupuje walizki czy meble? Pójdą w maskach, umyją ręce, maski będzie miała obsługa – i handel będzie szedł. W ten sposób sprzedajemy nasze wyroby i utrzymujemy koniunkturę – po to, by nie doszło do zapaści – podsumował specjalista.