Na lotnisku w Hiszpanii zatrzymano Sebastiana D., który rozkręcił największy w Wielkopolsce narkobiznes. Jego podziemne plantacje wyprodukowały marihuanę wartą 60 mln zł.

Sebastiana D., ps. „Eda”, namierzali od kilku miesięcy policjanci ze specjalnej grupy pościgowej wielkopolskiej policji. Wiedzieli, że mężczyzna ukrywał się w Niemczech, potem przeniósł się do Hiszpanii. W poszukiwaniach pomagali policjanci z tych krajów oraz oficer łącznikowy polskiej policji w Berlinie.

„Wyborcza” dowiedziała się, że w niedzielę Sebastiana D. zatrzymano na lotnisku w Alicante. Mimo że ukrywał się pod innym nazwiskiem (miał słoweńskie dokumenty), nie mogło być mowy o pomyłce, bo hiszpańscy policjanci mieli jego zdjęcie.

Sebastian D. kierował 13-osobową grupą, która 10 lat temu ruszyła z produkcją marihuany na hurtową skalę. Pierwszą uprawę umieściła we wsi pod Pobiedziskami, w budynku po dawnym PGR. Potem przeniosła ją do podziemi fikcyjnej – wybudowanej specjalnie w tym celu – pralni chemicznej pod Kórnikiem.

O tym, jak wielka była to inwestycja, świadczą liczby: za nieruchomość przestępcy zapłacili 2 mln zł, prace budowlane kosztowały 1,8 mln zł, a specjalna instalacja do produkcji marihuany – 350 tys. zł (rośliny rosły jak na drożdżach, bo zapewniono im komfortowe warunki: dobrej jakości lampy grzewcze, urządzenia do wentylacji, regulacji temperatury i wilgotności). 50 tys. zł poszło na wyposażenie fikcyjnej pralni, do której wstawiono nieczynne pralki i kosze z ciuchami z lumpeksu.

Pod ziemią rosło 10 tys. krzewów konopi. Zdaniem policji była to największa taka uprawa w Polsce. W sumie grupa wyprodukowała marihuanę wartą 60 mln zł.

Policja ustaliła, że organizatorem i szefem tego biznesu był właśnie Sebastian D., oficjalnie żyjący z oszczędności. Został zatrzymany i przez rok siedział w areszcie, ale potem wyszedł za kaucją. We wrześniu ub. roku zapadł wyrok. Sebastian D. dostał 10 lat więzienia, ale się do niego nie stawił. Wyjechał za granicę, zaczął się ukrywać. Jak go znaleziono? – To tajemnica. Możemy powiedzieć, że był ostrożny, ale jak każdy, popełnił błąd – mówi nam jeden z policjantów.

Sebastian D. jest w hiszpańskim areszcie. Czeka na decyzję miejscowego sądu o wydaniu go do Polski.

2015-04-14 ok24.tv za gazeta.pl