Polacy, którzy wyruszą pociągiem, by we Wszystkich Świętych stanąć przy grobach bliskich, mogą napotkać trudności związane z transportem kolejowym. Tory są bowiem zatkane przewozem węgla. Zdarza się, że przez konieczność transportu opału część składów osobowych jest odwoływana.
Pospolite ruszenie w sprawie węgla, którego – jak obiecał premier Mateusz Morawiecki – w Polsce ma być w nadmiarze, ma swoje konsekwencje dla ruchu kolejowego. By spełnić obietnice szefa rządu, nie wystarczy przywieźć opał do polskich portów. Miliony ton surowca muszą zostać przecież rozwiezione po kraju. A jedynym skutecznym sposobem, by to zrobić, jest kolej. Tyle że ta nie jest z gumy, co już widać na niektórych trasach. Szczegóły opisuje „Business Insider”.
Węgiel tak naprawdę zaczyna dopiero ruszać w Polskę, a jednak niektórzy mieszkańcy kraju już odczuwają skutki zintensyfikowanego ruchu na torach. Polregio musiał ściąć m.in. połączenia między Szczecinem a Gryfinem. Przepustowość linii spadła przez remont, a ponieważ węgiel trzeba wozić, konieczne było zrezygnowanie z części pociągów pasażerskich. Standardem jest, że w tego typu sytuacjach przewoźnik zapewnia komunikację zastępczą. Niestety, droga łącząca oba miasta również jest remontowana.

Możliwe, że problemy na kolei będą się pogłębiać, dlatego, że węgiel będzie trafiał na tory w coraz większych ilościach. Państwowe spółki zamierzają bowiem sprowadzić do kraju kolejne siedem milionów ton opału. Przez dwa-trzy najbliższe miesiące tory będą zatem zatkane pod korek. A to może sprawić, że tam, gdzie już dziś są problemy z przepustowością połączeń, remontami albo złym stanem torowiska, opóźnienia będą się pogłębiać. Może też przybywać odwołanych pociągów.