Wystarczyły niespełna 2 miesiące, aby „Dying Light” przyciągnęła ponad 3 miliony graczy na całym świecie. Nowa produkcja firmy Techland pokonała tak znane tytuły jak „Wiedźmin”. Nie przeszkodził im nawet zakaz sprzedaży w Niemczech, gdzie są duże restrykcje dotyczące przemocy. Mimo sukcesu Paweł Marchewka, prezes Techland w rozmowie z Money.pl na razie nie widzi firmy wśród spółek notowanych na GPW.

pawel_marchewka_001

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 
fot. Paweł Marchewka

Przemysław Ławrowski, Money.pl: Za nami premiera gry „Dying Light”. Ile egzemplarzy udało się już sprzedać?

Paweł Marchewka, prezes Techland: Po 45 dniach od premiery w USA liczba unikalnych użytkowników przekroczyła 3,2 mln. Oczywiście w tę liczbę wlicza się również Europa oraz rynki, na których premiera była opóźniona o miesiąc, takie jak Australia i Rosja.

Sprzedaż należałoby podzielić na dwie formy dystrybucji: fizyczną oraz cyfrową. W przypadku tej drugiej jest nieco trudniej kontrolować, gdzie gra jest sprzedawana. Tak naprawdę nie ma ograniczenia co do miejsca pobrania, więc zrobić to może gracz z Hong Kongu, Singapuru czy Dubaju.

Gra jest dostępna na praktycznie wszystkich istotnych rynkach na świecie – wyjątek stanowi jednak rynekniemiecki, gdzie gra nie została dopuszczona do sprzedaży. Powodem były restrykcje dotyczące przemocy, a nasza gra z definicji ją zwiera i dlatego nie możemy jej tam sprzedawać. Nie chcieliśmy przemalowywać krwi na zielono, a kiedyś tak się robiło. Taka jednak jest specyfika rynku u naszych sąsiadów zza Odry – o ile nie szokuje ich nagość, tak są niezwykle przewrażliwieni na punkcie brutalności. Szacujemy, że w takiej sytuacji tracimy tylko około 20 procent potencjalnych możliwości sprzedażowych na tym rynku, ponieważ pozostali niemieccy gracze kupują sobie grę w Austrii lub w Szwajcarii. Są oni już do tego na tyle przyzwyczajeni, że jeżeli dystrybutor nie dostał pozwolenia, żeby sprzedawać grę w Niemczech, to kupują ją oni w innym kraju.

Mówimy tutaj o sprzedaży gry w formie cyfrowej. Czy na tych samych rynkach pojawiła się ona w wersji „pudełkowej”?

Od 27 lutego grę można kupić w zasadzie na całym świecie, również w wersji pudełkowej. Wyjątkiem są terytoria „trudne”, gdzie dominuje rynek piracki, takie jak Chiny czy Tajlandia. Sprzedajemy tam tylko cyfrowo. Nie ma tam również wersji na konsole, gdyż ludzie grają w tych krajach na komputerach PC w oparciu o kopie pirackie.

Czy Techland szacuje stratę poniesioną z powodu piractwa?Jak walczycie z nielegalnym ściąganiem Państwa gier?

Nie prowadzimy takich statystyk. Podpisaliśmy umowę z firmą, która rejestruje nielegalne linki, za pomocą których można ściągać nasze gry. Wysyłamy także informacje do organów zajmujących się ściganiem piractwa, właściwych dla danego kraju.

Notowana na GPW spółka CD Projekt ma wydzielony osobny podmiot, zajmujący się dystrybucją gier Czy w przypadku Techlandu jest tak samo?

Nie, mamy jeden podmiot, który zajmuje się wydawnictwem, rozwojem oraz dystrybucją.

Gra „Dead Island” pod względem sprzedaży pokonała „Wiedźmina”. Jak na tym tle wypada premiera „Dying Light”?

Teraz już mogę powiedzieć, że „Dying Light” to nasza najlepsza premiera. Sama pierwsza część „Dead Island” dotychczas sprzedała się w nakładzie ponad 8 mln sztuk, czyli lepiej, niż np. cała seria „Wiedźmina”. „Dying Light” notuje jak dotychczas zdecydowanie lepsze wyniki niż „Dead Island”, bijąc i ustanawiając kolejne rekordy, jak najlepsze otwarcie dla nowej marki w historii gatunku survival horror.

Jakie były koszty stworzenia „Dying Light”? Przykładowo przychody ze sprzedaży gry „This War of Mine” stworzonej przez 11 Bit Studios w trakcie premierowego weekendu pokryły koszty związane z jej stworzeniem. Czy Techland może się pochwalić takim wynikiem?

Dopóki będziemy wspierać grę po jej premierze, a taki plan realizujemy przy „Dying Light”, budżet produkcyjny wciąż nie będzie zamknięty. Jesteśmy w stałym kontakcie ze społecznością graczy i rozwijamy nasz hit, wzbogacając go o dodatkową zawartość. Wszystko po to, by „Dying Light” wciąż pozostał świeży i atrakcyjny dla graczy, którzy spędzili z nim dziesiątki, czy nawet setki godzin. Tematu produkcji zatem jeszcze nie zamknęliśmy.

Jakie są wyniki finansowe Techlandu?

Wyniki jeszcze podliczamy, jest jeszcze za wcześnie na podanie konkretnych danych. Z całą pewnością ubiegły rok będzie lepszy od poprzedniego.

Firmy produkujące gry często dotyka problem nieregularności wpływów. Kiedy tworzony jest nowy tytuł, generowane są straty, a lepsze wyniki finansowe poprawiają się dopiero w momencie wypuszczenia gry na rynek. Czy taka tendencja obejmuje również Techland?

Kluczowym elementem w kwestii jest, ile gier w międzyczasie firma wyprodukowała. Gry nie sprzedają się przez miesiąc, tylko przez kilka lat. Oczywiście sprzedaż z czasem słabnie, co generuje niższe przychody, ale działa to na zasadzie zakładki, co pozwala zarabiać nawet w momencie gdy ponosimy duże koszty związane zprodukcja nowej gry. Techland do dzisiaj dostaje tantiemy za takie produkcje jak „Crime Cities” oraz „Chrome”, które wyszły nawet 15 lat temu. Licencje są przedłużane raz na 2-3 lata. Mnożąc to przez liczbę krajów, daje to nam stabilne przychody.

Ilu licencjobiorców przypada na jeden kraj?

Jest to bardzo zróżnicowane. Są kraje, w których mamy umowę z dużym wydawcą, jak na przykład Ubisoft, a on zarządza tą licencją, dystrybuując grę za pośrednictwem różnych kanałów. To generuje obrót, a w nim mamy udziały.

Czy rozważacie państwo debiut na GPW?

Ponieważ wielu naszych konkurentów, jak CD Projekt czy City Interactive, jest na giełdzie, więc ciężko było o tym przez chwilę nie pomyśleć. Nie jest to jednak dla nas konieczność. Nie poczyniliśmy w tej kwestii żadnych konkretnych działań.

Akcje spółek zajmujących się tworzeniem gier notowane na New Connect w ubiegłym roku wygenerowały 1/4 obrotu. Ta popularność mogłaby pomóc odpowiednio drogo sprzedać udziały, czy to nie jest dobry powód, aby pomyśleć o debiucie?

To jest tak jak ze sprzedażą samochodu. Może być dobry moment, aby odpowiednio drogo go sprzedać, ale jeżeli chcemy nadal nim jeździć, to nie bierzemy nawet takiego scenariusza pod uwagę.

A z jakich źródeł finansowania korzysta Techland przy tworzeniu nowej gry?

Staramy się unikać kredytów bankowych. W tej chwili nie mamy problemu z kapitałem obrotowym, z którego finansujemy inwestycje.

2015-05-26 ok24.tv