Mógł też być rodzimą wersją gogolowskiego Chlestakowa z Rewizora
Od połowy marca młody ostrzeszowianin sprawdzał, czy miejscowe sklepy stosują się do wprowadzonych przez rząd obostrzeń. W tym celu podawał się za policjanta i przeprowadzał „kontrole” na własną rękę. Czeka go postępowanie.
Od połowy marca właśnie w związku z zagrożeniem epidemicznym borykamy się z obostrzeniami i restrykcjami. Wiele dotyczy handlu i obsługi klienta. Właśnie stosowanie tych przepisów „sprawdzał” 19-latek.

Jakkolwiek idea słuszna, tak metoda, którą obrał gorliwy młodzieniec, była wysoce nieodpowiednia i nieodpowiedzialna. Młody mężczyzna podawał się za policjanta. „Uzbrojony” w fałszywą legitymację, pas, na którym miał atrapę borni oraz krótkofalówkę, wchodził do sklepów i zwracał uwagę na zarówno faktyczne, jak i nieistniejące naruszenia, jakich mógł dopuścić się dany sklep.

Mężczyzna robił to z dwóch powodów – faktyczna chęć kontroli, czy sklepy stosują się do wprowadzonych przepisów i… nuda. Chwila wagi i powagi mogą go drogo kosztować. Za przywłaszczenie funkcji funkcjonariusza publicznego grozi grzywny, ograniczenie wolności, a nawet jej pozbawienie – do roku. Postępowanie prowadzi KPP w Ostrzeszowie.