Co ma wspólnego Beata Klimek ze słusznie minionym PiS? Właściwie wszystko. Od kompulsywnego zadłużania, przez konstruowanie większości w Radzie „na Kałużę” aż po prowadzenie kampanii wyborczej poza limitami.
Poza limitami finansowymi i przyzwoitości. Dodajmy dla porządku.
Od kilku tygodni coraz szerszym oczom ostrowian ukazują się kolejne billboardy. A to o sporcie, a to miejskim becikowym, schronisku dla zwierząt i wielu innych „gierkowskich” przedsięwzięciach, za które i kilka kolejnych pokoleń mieszkańców miasta wypłacić się nie zdoła.
Całość musi kosztować kilkadziesiąt tysięcy złotych (minimum) z miejskiego budżetu.
Cel wyborczy jest tu jasny i nawet nie trzeba o tym dyskutować. Pamiętamy wszyscy pisowskie akcje przed wyborami. Ministra Maląg wyskakiwała w tym czasie z każdej lodówki, reklamy Kaliskiego Uniwerka w dziwny sposób korespondowały z późniejszymi reklamami pisowskich kandydatów na senatorów. Ciekawe z czym i kim będą korespondować wyskakujące z każdego rogu propagandowe reklamy Beaty Klimek.
Swoją drogą coś nieciekawego musi wychodzić z urzędowych badań, skoro na propagandę rzucono jeszcze większe siły i środki.
Dziwne, że żadne niezależne medium sprawą się dotąd nie zainteresowało. No ale mają przecież większe problemy do rozstrzygnięcia. Jak choćby obecność czy nieobecność jednej z kandydatek do Sejmiku na konferencji prasowej.
Tymczasem tu chodzi o spore publiczne pieniądze i dokonaną za ich pomocą ingerencję w proces wyborczy.
Czy to naprawdę nie jest sprawa warta zainteresowania?