Liczba testów zmniejszyła się w całej Europie. Ale Polska testuje niemal najmniej. W naszym kraju w badamy ok 40 tys. próbek dziennie, to dwa razy mniej niż na początku listopada.
Liczba testów – jak przekonuje rząd – związana jest z decyzjami lekarzy, do których zgłaszają się pacjenci. A że zgłaszają się najczęściej ci z objawami zakażenia, to w Polsce skierowanie na test dostają przede wszystkim osoby z objawami. Podobnie jest np. w Hiszpanii, we Włoszech czy w Skandynawii. W Bułgarii testuje się tylko osoby z kluczowych sektorów, które mają objawy. Ale już Francuzi czy Niemcy mogą się testować nawet bez wyraźnych symptomów zakażenia.
Mniej testowania, to mniej stwierdzonych zakażeń, a co za tym idzie potencjalne luzowanie obostrzeń. W niektórych krajach zapowiedziano już ich złagodzenie na czas świąt Bożego Narodzenia. We Francji i w Belgii na przykład otwarto sklepy, które nie są niezbędne.
W Niemczech lockdown ma obowiązywać do samych świąt, aby dodatkowo ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa przed Bożym Narodzeniem. Dotychczas mogło się gromadzić dziesięć osób, a od ubiegłego tygodnia limit zmniejszono do pięciu. Ale w okresie świąteczno-noworocznym będzie mogło się spotykać do dziesięciu osób. Po Nowym Roku znów wracają tam obostrzenia.
We Włoszech premier Giuseppe Conte nie zostawił złudzeń, że zniesie jakieś obostrzenia i zwiększy limit uczestników spotkań, który wynosi sześć osób. We Włoszech obowiązuje wciąż nocna godzina policyjna – od 22, nie wiadomo, czy zostanie zniesiona, aby w kościołach o północy mogła się rozpocząć pasterka.
W Hiszpanii w Wigilię, Boże Narodzenie, sylwestra i Nowy Rok będzie mogło się spotkać nie więcej niż dziesięć osób.
Jak na tym tle wygląda nasza strategia?
Dane – BIGATA