Najpierw pojawia się problem, potem jest spotkanie, potem klepanie po plecach. Bywa też konferencja prasowa, albo rozmowa z dopuszczanymi do ucha mediami. Potem na przykład dzieje się to
7 lat temu, mimo protestów użytkowników 25 garaży, nie przedłużono z nimi dzierżawy i nakazano rozbiórkę. Argumentami było m.in. to że są to tereny zaniedbane, że przez ten teren będzie przebiegać nowa ulica, mieszkańcom okolicznych bloków obiecano rewilitalizację tych terenów, pokazano wizualizację z ławeczkami, kwietnikami itd. Minęło 7 lat, 25 mieszkańców straciło garaże, miasto straciło ok. 130 tys. zł z tytułu dzierżaw, a teren wygląda gorzej niż przed likwidacją garaży.
Ulicy nie ma i nie wiadomo kiedy będzie, teren jest niezagospodarowany, miasto raz w roku wycina chaszcze, mieszkańcy skarżą się na libacje odbywające się na tych terenach.
Garaże na Kościuszki, czyli ostrowska władza w soczewce
