To był cios nie tylko dla polskiego środowisko żużlowego. 14 sierpnia rano w domu znaleziono zwłoki 39-letniego Tomasza Jędrzejaka, byłego mistrza Polski. O jego śmierci poinformowały władze klubu Stal Rzeszów, w barwach którego ostatnio startował. Wystarczyło poczekać dwa miesiące, by światło dzienne ujrzały szokujące spekulacje dotyczące tej zagadkowej śmierci. Swoje informacje dorzucił też Ireneusz Nawrocki, prezes Stali.
Ciało Tomasza Jędrzejaka znaleziono w jego domu w sierpni. Kilka dni wcześniej brał udział w meczu swojej drużyny Stal Rzeszów przeciwko PSŻ Poznań. Zdobył 11 punktów. Sportowiec najprawdopodobniej popełnił samobójstwo. Niedawno pojawiły się informacje, że żużlowiec miał kłopoty finansowa a nawet, że był szantażowany.
Prezes jego klubu Ireneusz Nawrocki skomentował internetowe te doniesienia a także to, że klub zalegał wobec niego z należnymi wypłatami. Prezes twierdzi, że to brednie wyssane z palca, a jego były podopieczny bardzo się stresował przed zbliżającym się meczem z TŻ Ostrovią, której był wychowankiem. – On bardzo mocno przeżywał to, co działo się w Ostrowie. Ta nienawiść kibiców, zachowania różnych ludzi. Przecież on dostawał pogróżki i to bardzo poważne! Jego samochód został mocno porysowany. Zorganizowała się grupa kibiców, która groziła, że coś tam obrzuci fekaliami przed czy po spotkaniu – mówił w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” Ireneusz Nawrocki.
Szantaż, bo zdradził macierzysty klub?
Niechęć i agresja kibiców z Ostrowca wobec Jędrzejaka wzmogła się, gdy podpisał bardziej lukratywny kontrakt ze Stalą Rzeszów, zamiast wrócić na „stare śmieci”, jak obiecywał. Przecież w klubie z Ostrowa planował zakończyć swoją sportową karierę.
– Tomek był również szantażowany donosami do Urzędu Skarbowego i prokuratury. To tak tylko z grubsza. Reszta wiedzy dla mnie. W jednym z ostatnich wywiadów Tomek nic złego o Rzeszowie nie mówił i to pokazuje obraz całej sytuacji. Na pewno nie mógł się pogodzić, w jaki sposób został odebrany w Ostrowie, po przejściu do nas. W jednej z ostatnich naszych rozmów powiedział mi, że chce pojechać w Ostrowie jak najlepiej i wygrać. Ktoś pisał, iż chciał zrobić komplet i zremisować. Powtarzam: Tomek chciał wygrać i to powinno kibicom ostrowskim dać do myślenia. Zwłaszcza tym, którzy mu grozili – ujawnił Nawrocki.
Nie tylko zmiana barw rozsierdziła kibiców z Ostrowa. – Donosy pojawiły się po tym, jak wyszło, iż przedmiotem naszych rozliczeń jest apartament. Nazwiska tych osób zachowam dla siebie. Jędrzejak na pewno bardziej kochał swój Ostrów aniżeli Rzeszów, ale żużel to była jego praca. Przed sezonem zaproponowaliśmy mu większą stawkę i dlatego zdecydował się na transfer – stwierdził prezes Stali Rzeszów.
100 tysięcy długu
Prezes zaprzecza, jakoby Jędrzejak był skonfliktowany z nim i innymi zawodnikami z rzeszowskiego klubu. – Byłem z Tomkiem zżyty. Nie chciałem o tym rozmawiać, ale też uznałem, że czas parę rzeczy upublicznić. Po pierwsze, prawdą jest plotka, że mieliśmy scysję. Później na kawie podaliśmy sobie ręce i od tego momentu nasze stosunki były więcej niż poprawne. Po drugie, kwestie finansowe z zawodnikami to moja sprawa, ale mogę o nich opowiedzieć – dodał Nawrocki.
– Po podpisaniu kontraktu Tomek dostał od nas ustaloną kwotę na przygotowanie do sezonu. Punktówkę legalną, czyli jakieś 650 złotych za punkt dostawał regularnie. Formą pozostałych rozliczeń między nami był apartament, który Tomek zdecydował się nabyć. To jest w końcu cała prawda. Kolejne dwa apartamenty chciał razem z nim kupić jego sponsor. W chwili śmierci zalegałem Tomkowi około 100 tysięcy złotych. O sprawach pobocznych, takich jak inne zobowiązania podjęte przez zawodnika, regulacjach spadkowych nie będę wspominał. Zapewniam, że wszystko zostanie rozliczone – zakończył Nawrocki.
2018-10-13 ok24.tv za fakt24.pl