Od 1 września rok szkolny rozpoczyna się tradycyjnie w szkołach – powiedział minister edukacji Dariusz Piontkowski podczas konferencji prasowej poświęconej przygotowaniom do nowego roku szkolnego. – Aby to było możliwe w tym okresie epidemii, przygotowaliśmy we współpracy z GIS i MZ wytyczne, które mówią o tym, jak zorganizować pracę w szkołach – zaznaczył. – Nie zakładamy, aby był obowiązek zasłaniania ust i nosa – powiedział minister edukacji.
– Chcemy, aby podstawowym modelem pracy w nowym roku szkolnym był ten tradycyjny model, gdy zajęcia odbywają się w szkołach. Od 1 września rok szkolny rozpoczyna się tradycyjnie w szkołach – powiedział minister edukacji.
Resort edukacji, we współpracy z GIS i Ministerstwem Zdrowia opracowało wytyczne, które mówią o tym, jak zorganizować pracę w szkołach.
– Nie zakładamy, aby w szkołach był obowiązek zasłaniania ust i nosa – poinformował Piontkowski. – Będą obowiązywały zasady dotyczące higieny osobistej – powiedział. Mówił o częstym myciu rąk wodą z mydłem.
– Jasno mówimy, żeby do szkoły przychodzili tylko zdrowi uczniowie i nauczyciele – podkreślił Piontkowski. MEN zaleca także dezynfekcję pomieszczeń, co najmniej raz dziennie. Minister edukacji zaznaczył również, że uczniowie nie powinni wymieniać się rzeczami, a także, że niewskazane jest przynoszenie przez nich zbyt dużej liczby przedmiotów.
MEN zastanawia się nad zakupem osobnego komunikatora wideo. Czyli jednak nie pojawi się ta funkcja w https://t.co/gLm8symZcG
— Justyna Suchecka (@jsuchecka) August 5, 2020
W sieci sporo takich i podobnych komentarzy
Kolejne urzędasy, kuźwa, które całymi tygodniami pracowali w pocie czoła nad organizacją nauczania w czasie pandemii. Po wielodniowych konsultacjach, ekspertyzach, rekomendacjach, symulacjach… W końcu wychodzi człowiek-godzilla i oznajmia: „Wracamy do szkół”. A gdzie, kuźwa, przystosowane (czyli okrojone programy) zwłaszcza humanistyczne, gdzie JEDNA platforma do zdalnego nauczania dla wszystkich?! Po raz kolejny słyszę o szkoleniu dla nauczycieli; kuźwa! nauczyciele mają komputery i potrafią je obsługiwać! Problem leży po stronie uczniów i rodziców; wielu z nich ma tylko smartfony, na których potrafią tylko grać w fifę i stroić miny na tiktoku, ale żeby załączyć plik tekstowy albo edytować dokument to już nie bardzo; o rozwiązaniu testu online nie wspominając. Ale najlepiej zrzucić odpowiedzialność na dyrektorów i nauczycieli, a potem przeprowadzić egzaminy i oznajmić: ojej, nauczyciel nie potrafił nauczyć. Wyjaśniam też, że owe 6% podwyżki to ok. 100-200 złotych brutto.