Wydział propagandy wydzielił z siebie kolejne 16 stron elukubracji reklamowej zwanej dla niepoznaki informatorem. Na niektórych stronach naprawdę nie ma zdjęć Beaty Klimek, nie niektórych jest za to po kilka. Doceńmy ten umiar.
Brak umiaru zdradza już za to dwie pierwsze strony. „Aż tyle zrobiono” podnieca się anonim już na pierwszej stronie, zapowiada nam w ten sposób dwie strony pełne entuzjazmu znanego starszym z nas z łamów niezapomnianej Trybuny Ludu.
Zacytujmy
Rekordowy objazd, tego nam było trzeba, Ostrowianie są zadowoleni i dumni, i tak dalej i tak dalej. Co zdanie to więcej entuzjazmu.
Kolejne artykuły krok po kroku malują nam obraz krainy mlekiem i miodem płynącej. Gdzieś coś o smrodzie ze składowiska, coś o rosnących cenach odbioru śmieci, może coś o proteście wodociągów, domagających się podniesienia cen? A może coś o katastrofie w OZC?
Ani słowa. Cóż złego może zdarzyć się w tym pełnym sukcesów mieście?
Nic przecież nie mąci cudownych perspektyw, no chyba że radny Paduch, który podobnie jak wszyscy którzy nie kłaniają się na Alejach Powstańców po japońsku są tu pomijani godnym milczeniem.
Co poza tym?
To co zawsze, jak zwykle paskudna folia, w którą owo coś się owija a niej znów to samo towarzystwo, czyli „Expressem po regionie” z reklamami. Tych samych firm – dodajmy – które mogą swobodnie się prezentować na łamach urzędowego szturmowca. Jak jest sens ekonomiczny takich zleceń?
Podsumujmy zatem – miasto za ciężkie pieniądze wydaje swój organ, nie są one jednak dostatecznie duże, by pomieścić ego wszystkich prezesek i prezesów, trzeba więc wypychać ich na zewnątrz.
I jeszcze jedno, niosący nimb urzędowości wydruk roznoszony jest w jednej torebce z reklamowym wydawnictwem i reklamą marketu budowlanego. Że Expressem to nie przeszkadza to nie dziwi, ale czy na pewno ów międzynarodowy koncern chce się kojarzyć z taką niezbyt lotną propagandą?
Co do skojarzeń, nie jestem zapewne jedynym mieszkańcem Ostrowa, który niekoniecznie chce się kojarzyć z takim stylem informowania o mieście.
(jasz)