Tak się dorabia do pensji. Prezydent Ostrowa Wlkp. w dwóch radach nadzorczych daleko od domu – pisze Gazeta Wyborcza. Tekst dotyczy swoistej wymiany usług i posad w trójkącie Ostrów – Kalisz – Dopiewo.
– To powszechna i naturalna rzecz – twierdzi prezydent Beata Klimek, która zasiada w radach nadzorczych spółek w Kaliszu i podpoznańskim Dopiewie. W radzie nadzorczej spółki z Ostrowa dorabia sekretarz miasta Kalisza. W Dopiewie – prezes spółki z Ostrowa.
Prezydent Beata Klimek zasiada w radzie nadzorczej kaliskiej spółki Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. W ramach „wymiany” w radzie nadzorczej Zakładu Oczyszczania i Gospodarki Odpadami MZO w Ostrowie zasiada Marcin Cieloszyk, sekretarz miasta Kalisza. Beatę Klimek znajdziemy też w składzie rady nadzorczej Zakładu Usług Komunalnych w Dopiewie, w powiecie poznańskim. Oprócz niej w tej samej radzie w ZUK zasiada Bartosz Ziółkowski, prezes Centrum Rozwoju Komunalnego – holdingu miejskich spółek kapitałowych z Ostrowa Wielkopolskiego. Z kolei w radzie nadzorczej Zakładu Oczyszczania i Gospodarki Odpadami MZO w Ostrowie zasiadał zmarły niedawno wójt Dopiewa Adrian Napierała.
W radzie nadzorczej Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Kaliszu dostaje 1 478,43 zł netto miesięcznie, a w Zakładzie Usług Komunalnych w Dopiewie 1 889,13 zł netto. Ile w Ostrowie zarabia sekretarz Kalisza? „Urząd Miasta Kalisza nie posiada danych dotyczących wynagrodzenia członka rady nadzorczej w ostrowskiej spółce” – czytamy w mailu z kaliskiego urzędu przesłanym do redakcji Gazety.
Prezydent Beatę Klimek o jej dodatkowe pieniądze w radach nadzorczych w Kaliszu i Dopiewie pytał radny Koalicji Obywatelskiej z Ostrowa Wlkp. Jakub Paduch. Klimek wydała w tej sprawie oświadczenie. Przekonuje, że jej obowiązki w radach nadzorczych „nie mają żadnego wpływu na zaangażowanie w pracę prezydenta miasta”.
Taka wzajemna wymiana uprzejmości kosztuje mieszkańców Ostrowa pewnie ponad 1000 PLN miesięcznie – i to owa wymiana jest pewnie bardziej zastanawiająca niż owa kwota, choć w obu miastach są tacy, dla których owa kwota nie jest może niewyobrażalna, ale na pewno znacząca. Lekceważące podejście do owej kwoty sporo mówi o drodze, jaką przeszła przez ostatnie lata progresywna i lewicowa niegdyś prezydent Ostrowa.
– Wielu wielkopolskich samorządowców zrobiło ostatnio studia MBA, dzięki którym nabyli uprawnienia do zasiadania w radach nadzorczych. Trudno nie odnieść wrażenia, że to jest system samorządowych „wymianek”, które mają na celu to, żeby podreperować budżet danego samorządowca. Ja oczywiście nie neguję tego, że zarobki prezydentów miast są nieadekwatne do ich odpowiedzialności. Jednak z drugiej strony to tak absorbująca praca, że niesmak budzi to, gdy ktoś szuka dodatkowych źródeł zarobkowania – mówi „Wyborczej” radny Jakub Paduch i dodaje: – Beata Klimek wiedziała, ile zarabia prezydent, i wiedziała, na co się godzi. Natomiast umówmy się – to nie są pieniądze, za które nie da się utrzymać.
Co naprawdę znaczy smart city – komentarz ZOSTROWA